Blame! and so on:)



Wilk Stepowy - So mar 03, 2007 3:01 pm
Tak się zastanawiałem czy ktoś jeszcze jest wielbicielem twórczości Tsutomu Nihei? Od mojego pierwszego spotkania z Blame! minęło już sporo czasu a nie ma tygodnia bym nie przeglądnął tej mangi kolejny raz. Ma ona po prostu niesamowity klimat, którego nigdzie indziej nie znajdziemy. Bezkresne miasto, przytłaczający ogrom, totalne odosobnienie, praktyczny brak dialogów - dla mnie coś ponadprzeciętnego w wyrazie. I ta przepiękna "brudna" kreska.

Z wielką radością odkryłem ostatnio nowe produkcje Tsutomu Nihei: Biomega i Abar. Jak dla mnie nic nie pobije pierwowzoru, ale przyznać muszę, że szczególnie Biomega robi również niesamowite wrażenie (widać, że gość rozwija się i jego kreska jest dużo lepsza)




Filippiarz - So mar 03, 2007 4:50 pm
Ja nie jestem wielbicielem, ale obejrzałem wczoraj pierwszy tom Blame! Podobało mi się i zamierzam sięgnąć po następne...
No i oczywiście po anime!



Wilk Stepowy - So mar 03, 2007 5:21 pm
Anime nie jest standardowe. To króciutkie (kilku minutowe) epizody. Są co najwyżej animowaną ilustracją świata Blame! i samodzielnie nie tworzą całości. Więc radzę nie spodziewać się po nich za wiele.



Gveir - N mar 04, 2007 1:49 am
Manga Blame! po prostu mnie powaliła. Niesamowity, doprowadzony do maksymalnego stopnia cyberpunk akcji, gdzie cała planeta jest pokryta miastem, co zmieniło ją w Sferę Dyson'a i uczyniło wielkości Jowisza - to już zasługuje na uwagę. Nihei pokazał też jeszcze dwie zadziwiające umiejętności - rysunek, który po prostu przytłacza i tłamsi, a w scenach akcji jest dynamiczny i niesamowicie ekspresyjny, oraz coś wartego wspomnienia w annałach mangi ogólnie: umiejętność prowadzenia narracji przez same rysunki przez 80% tomu. Znacznie to zwiększa 'ciężkość' samej mangi, ale niesamowity jest sposób w jaki historia jest prowadzona przez same ilustracje (nota bene - przepiękne) i nie koliduje to żaden sposób z zamotaną jak kilometr drutu w kieszeni fabuła i wątkami i maluteńką ilością informacji o świecie i jego historii i technologii (a że to cyberpunk - czasem trzeba ostro myśleć, nad tym w jaki sposób zostało to dokonane, co przy skokach w cyberprzestrzeń, zmianach ciał, zapisywaniu umysłu w czymś wyglądającym na pendrive czy zmianach ciał bywa ciężkie), ale w zamian otrzymujemy wspaniały klimat, jakiego nie da rady pobić w tej kategorii, bardzo dobrą fabułę i nietypowe postacie, które w żadnym razie nie są obojętne (Domochevsky, Cibo ). Anime... oglądać tylko jeżeli zna się mangę - inaczej nie ma najmniejszego sensu. Chociaż klimat oddaje, ale w paru miejscach tak bywa... dziwnie i nieadekwatnie.




Daldow - N mar 04, 2007 11:34 am
Właśnie zastanawiałem się nad obejrzeniem Blame! anime, ale fakt wymagania znajomości mangi niestety mnie dyskwalfikuje. Mangi po prostu wogóle nie czytuję więc chyba świat Blame! jest dla mnie zamknięty póki co. A szkoda, bo z powyzszych opisów wygląda na nader ciekawy...

a tak OT, Gveir, jak sie Texhnolyze podobało ?



Gveir - N mar 04, 2007 5:14 pm
A podobało się i to nawet baaardzo :] Bardzo specyficzne i ciężkie jak trza, dawno czegoś podobnego nie widziałem. Widać robotę Abe i kilku innych mistrzów, zwłaszcza we wszelkich psychodelicznych fragmentach - świetne anime.



Filippiarz - N mar 04, 2007 5:46 pm

A podobało się i to nawet baaardzo :] Bardzo specyficzne i ciężkie jak trza, dawno czegoś podobnego nie widziałem. Widać robotę Abe i kilku innych mistrzów, zwłaszcza we wszelkich psychodelicznych fragmentach - świetne anime.
No właśnie Abe... Ten ludek - główny bohater Blame!, jest niemal bratem bliźniakiem głównego bohatera z Texhnolyze...
A film pozbawiony fabuły mi nie przeszkadza, w tym wypadku chodzi pewnie raczej o oddanie atmosfery mangi. Jeśli się to choć trochę udało, to warto obejrzeć to anime, przynajmniej ja zamierzam.



Gveir - N mar 04, 2007 10:19 pm
W sumie anime Blame! nie jest złe, wręcz przeciwnie, ale imo kłóci się z tym w jaki sposób przedstawiona jest akcja mangi. Fabułę mają - jak najbardziej, ale są na podstawie niektórych fragmentów i to króciutkich. Faktem jest, że trzeba właściwie przeczytać całą mangę, żeby załapać skąd jest każdy odcinek, a i w jednym jest pewna niekonsekwencja fabularna względem mangi. Za to klimat mają bezbłędny. Jakiś czas temu słyszałem o zbieraniu funduszy przez Nihei na pełnometrażową ekranizację. Jeżeli byłaby w tym samym stylu co maga - klękajcie narody.



Wilk Stepowy - Pn mar 05, 2007 6:00 am
Jednak nie wyobrażam sobie, by film oddawał w pełni klimat mangi. Taki mały szczegół jak upływający czas - gdzie 800h to prawie nic Manga jest na tyle długa, że to się udawało (choć powiem szczerze, że nie wiem dokładnie na jakiej zasadzie). Ciekawe czy ten trick zadziała i w filmie, że człowiek będzie czuł upływające lata.



Gveir - Pn mar 05, 2007 2:15 pm
Fakt - niektóre akcje z upływem czasu były po prostu wyjątkowo mocne jak czas kiedy Kill'y się regenerował - 14 lat, różnica 10 lat kiedy szukała go Cibo po teleporcie w Toho Heavy Industries czy chociaż od pierwszego pokazania Domochevski'ego do akcja współczesnej, a przeliczanie czasu z godzin na lata potrafi zaskoczyć, oj potrafi. Ale sam sposób narracji musiałby być nieco inny, bo ludzie co mniej odporni na tego typu zagrywki padliby w połowie seansu. No i sama długość fabuły wymagałaby chyba z trzech filmów pełnometrażowych co najmniej.



Wilk Stepowy - Pn mar 05, 2007 3:33 pm
Z rana nie miałem czasu szukać tych liczb, a pamiętałem tylko te skromne 800h podróży przez megastrukturę Właśnie te przeliczanie godzin bardzo mi się podobało - masz rację: potrafiło zaskoczyć

A ciekawi mnie sąd na megastrukturę brano materiał Skoro to się rozrosło aż za orbitę Księżyca. I to nie jest sfera, a wypełniona kula o objętości wielokrotnie większej od samej Ziemi O atmosferze wspominać nie będę, bo to błahy problem



Gveir - Pn mar 05, 2007 7:31 pm
Ha, to jest naprawdę ciekawy problem - sporo można o nim poczytać na Wikipedii angielskiej http://en.wikipedia.org/wiki/Dyson_sphere, skąd ładnie jest wypisane, że zabrakłoby materii w całym układzie słonecznym, nawet biorąc pod uwagę, że udałoby się przekształcić pierwiastki nie będące metalami na takowe lub inne pozwalające na budowę :] Co prawd były sceny, kiedy Safeguards byli 'syntetyzowani' z materii otoczenia (np. kiedy Killy i Cibo uciekali z poziomu na którym mieszkała), ale przecież nie z nicości... Jakieś wyjaśnienie musi być, najpewniej jest zawarte w jednym z artbooków Nihei'a, a kilka takich było, na dodatek pokazywały jak ziemia powoli się zabudowywała - sporo jest tam tekstu, ale nie wszystkie zostały przetłumaczone, więc siłą woli ich nie jestem w stanie rozcyfrować I dzięki czemuś takiemu Blame! zmusza ostro do myślenia.



Wilk Stepowy - Wt mar 06, 2007 5:46 am
Akurat w Blame! nie ma "niczego z powietrza" - wszystko opiera się na impulsach elektromagnetycznych (te sławetne wieże transmisyjne) i obiegu informacji (chyba wszystko sprowadzało się tam do energii i informacji). Tak więc Strażnicy nie rośli jak grzyby po deszczu. Pewnie dochodzą jeszcze do tego przekształcenia na poziomie subatomowym i tworzenie nowych pierwiastków. Technologia stoi tam na naprawdę wysokim poziomie, tylko jest bardzo niszowa.

A Nihei, moim zdaniem, po prostu tworzył historię nie przejmując się, że łamie w przedstawionym świecie zasady fizyki i przyczynowości. Ja mu wybaczam A ten wspomniany artbook to właśnie Blame! and so on - i raczej przedstawia niż wyjaśnia



argentum_astrum - Wt mar 06, 2007 9:46 am

wszystko sprowadzało się tam do energii i informacji

Hmm... w sumie to WSZYSTKO w całym Wszechświecie da się zredukować własnie do przemian tych dwóch elementów. Niezależnie od tego czy będą to przemiany materii ożywionej czy też nieożywionej - rozmnażanie bakterii czy też śmierć gwiazdy - KAŻDY aspekt funkcjonowania rzeczywistości można postrzegać jako metamorfozy energii i/lub informacji.
Oczywiście nie krytykuję bynajmniej wypowiedzi Wilka, ot, po prostu taki komentarz mi sie nasunął...



Gveir - Wt mar 06, 2007 11:32 am
Wilku, oczywiście marsz rację, ale bardziej chodziło mi o to, że o ile Safeguards i Governing Agency syntetyzowali się z materii otoczenia kiedy przybywali i było to powiedziane wprost, a nawet pokazane na tej wierzy transmisyjnej, to o tym jak była budowana Megastruktura nie było za bardzo mowy, tak samo o tym jak brano materiały na jej produkcję. Co prawda ciągle ukazujące sie Biomega i Net Sphere Engineer coś może wyjaśnią (zwłaszcza Biomega), ale nie jest powiedziane w jaki sposób uzyskane materię na budowę - tak jak Safeguards są syntetyzowani z istniejącej materii otoczenia, tak o mieście mowy nie ma, ale spokojnie można założyć że było to syntetyzowane na większą skalę po prostu. Nie zapominajmy że na Ziemię spada od groma kosmicznego śmiecia, spokojnie pobliskie asteroidy mogły zostać przetworzone w materię do budowy, no i nie było nic wspomniane co się stało z księżycem - była mowa o tym, że planeta osiągnęła dawno jego orbitę, a i on mógł zostać przerobiony... tak samo jak pobliskie ciała niebieskie. No i jeszcze zostaje sprawa materialnych fragmentów wiatru słonecznego A że jest to tak odległa przyszłość, że hej! i jeszcze troszkę, to nie ma co się za specjalnie dziwić



Wilk Stepowy - Wt mar 06, 2007 3:24 pm
argentum_astrum, nawiązałem pośrednio do 'siły' i 'mocy' w Blame! To, jak dana jednostka była potężna zależało tam głównie od zasobów energii - nawet totalnie zmasakrowany Domochevsky mógł funkcjonować jeśli dostarczono mu energię. W naszym świecie mechaniczne zniszczenie/uszkodzenie eliminuje w dużo większym stopniu niż w świecie Blame!

A co do materiałów na megastrukturę. Jedyna wzmianka to "metalopochodny płyn budulcowy" - i to wszystko W Noise! jest powiedziane o trzech tysiącleciach rozbudowy, w których to megastruktura zdążyła pochłonąć księżyc. Trochę za mało czasu by kosmiczne śmieci były wytłumaczeniem. Zostawmy to jako ogromną nieścisłość, ale za to ogromnie klimatyczną

A spoilerując:

Jak interpretujecie końcówkę Blame! ? Czym był ten ocean poza megastrukturą ? Sam fakt istnienia miejsca poza megastrukturą jest ciekawy.



Gveir - Wt mar 06, 2007 4:13 pm
Co do energii masz całkowitą racje - tam wszystko zależało od energii, sam Killy też był od niej bardzo zależny jako cyborg. Na samym początku jest relatywnie słaby w porównaniu z tym co widać było później, w kółko musiał się doładowywać zastrzykami w ręce lub w głowę kiedy był wyjątkowo słaby (najpewniej nanomaszyny), a pod koniec nie tylko był w stanie zregenerować 40% utraconej tkanki ale i bez większego problemu kilkukrotnie strzelić z GBE strzałem o wysokim poziomie energii (swoją drogą dobra scena - nie wiadomo czemu to zrobił, stawiam na wściekłość po poprzednich wydarzeniach, tak samo jak sposób w jaki GBE odzyskał wtedy) a i był zdolny zobaczyć rzeczy oddalone o 3000 kilometrów gołymi oczami, kiedy w pierwszym tomie używa lornetki. A wszystko dzięki Sanakan i jej próbie rejestracji jako Safeguard'a Plus inna ciekawa rzecz - dzięki temu Killy był w stanie w końcu odzyskać pamięć, a jak pisał Nihei ten zanik był efektem starzenia się jego cybernetycznego organizmu, który ma ponad 3000 lat. Więc - energia w Blame! jest ważniejsza od materii, którą można syntetyzować z otoczenia, a z energią bywa różnie.

Spoiler:

Końcówkę interpretuję mnie więcej w ten sposób, że po prostu na powierzchni Megastruktury może istnieć atmosfera, ocean, a może nawet jakiegoś rodzaju życie, nie skażone wirusem jakiego użyli Sillicon Life, co by pomordować ludzi - z resztą takie miejsce było celem wędrówki Killy'ego. A na samym końcu widać jego samego i dziecko - nosiciela Net Sphere Genes ubranego w kombinezon, zapewne przeciwko temu wirusowi. Z Net Sphere Engineer wiadomo że misja Killy'ego się powiodła i ludzie mają dostęp do Net Sphere. Btw. jeszcze jedna ciekawa rzecz - podobieństwo Sanakan i Musubi Susono z NOiSE!, dosyć częste są spekulacje, że ona jest właśnie nią...



Wilk Stepowy - Wt mar 06, 2007 4:25 pm
A zaskoczyłeś mnie z tym dzieckiem. Powiem szczerze, że nie powiązałem tego (widziałem te 'dziecko', ale traktowałem je jak wystrój wnętrza ) - a może to być wytłumaczeniem. Hmm, podobieństwo Sanakan do Musubi rzeczywiście jest duże. Obie też walczyły po stronie Zarządu z Istotami Krzemowymi. Nie ma bezpośrednich przesłanek, ale można założyć, że to prawda.

A ocean na powierzchni megastruktury to rzecz strasznie nieprawdopodobna; tak samo atmosfera. To było chyba bardziej miejsce symboliczne i nie ma co szukać jego prawdziwego położenia w świecie Blame!



Gveir - Pt maja 04, 2007 9:04 pm
Ano, dziecko było nawet wspomniane w kilku miejscach w sieci, na stronach poświęconych Blame, więc nie ma przeciwwskazań co do takiej interpretacji ;] Co do Musubi - to pragnąłbym wspomnieć, że ona najpierw walczyła po stronie Safeguards, kiedy jej umysł został wyprany, aby zlikwidować zahamowania co do zabijania lubi bez Net Gene, a po stronie Governing Agency walczyła dopiero pod sam koniec Blame, kiedy to szukała Cibo i pomogła jej w skompletowaniu kodu genetycznego dla dziecka... A przedtem ostatni raz widziano jej ciało pod kontrolą Cibo, zanim zostało zniszczone... Więc jest więcej dowodów interpretacji tego, że Sanakan to Musubi, niż mogłoby się wydawać ;]

Co do oceanu to możesz mieć rację, w końcu scena rozgrywała się po tym, jak Killy został ciężko ranny w głowę i stracił przytomność i zalała go woda z dziury w ścianie, rozwalonej przez GBE.



Leriel - So sie 18, 2007 12:42 pm
Jak wam sie spodobal Blame! to polecam Noise.



Ximinez - Pn lip 28, 2008 6:45 pm
Odkopuje trupa... ale co tam. Jestem świeżo po spotkaniu z dziełami (bo tak to trzeba nazwać) Tsutomu Nihei: Blame!, NOiSE, NSE i Abara (o ostatnim może innym razem). Nie czytam raczej mangi (poza Berserkiem), jednak te serie wywarły na mnie ogromne wrażenie. Przede wszystkim monumentalizm otoczenia - ogromne fragmenty budowli, wijące się w nieskończoność schody, kolosalne rzeźby - to przytłacza (już sam zasięg broni Killy'ego który miał n-kilometrów był niczym przy rozmiarach budynków). Nie zetknąłem się jeszcze z produktem tak eksponującym środowisko - często przez wiele kadrów jest ono głównym bohaterem - postaci tylko dodatkiem. Zresztą sami bohaterowie - pomimo zdawkowanych informacji na ich temat jak i krótkich dialogów potrafią wywołać sympatię i zainteresowanie (to chyba przez tą tajemniczość ). Łatwo się do nich przywiązać (jest we mnie jeszcze jakaś doza empatii a ciągle ktoś w tych komiksach robi sobie krzywdę). Bardzo podoba mi się podział na frakcje we wszystkich światach - nie jest czarno-biało - wszyscy kierują się w swoim działaniu słusznymi motywami (może jednostronnie słusznymi, ale jednak)...
[właśnie przeczytałem to co do tej pory tu naskrobałem i po raz kolejny dochodze do przekonania, że ciężko mi przelewać wrażenia na tekst pisany, więc wersja #2 prosto z serca ]
Kapitalne otoczenie, efekty towarzyszące walce, design bohaterów (ach te delikatne postaci kobiece , wszystkie technologiczne elementy, Sanakan w postaci przebudzonego Safeguarda, kombinezony), Safeguardzi, pokraczne Silicon Creatures, wieloletnie regeneracje Killyego, latające kończyny i inne fragmenty ciał, cała MEGAstruktura... no kurcze... To jest genialne. Oszczędne w dialogach (nie ma za to bezsensownych linii - pada tyle ile powinno), monstrualne w obrazie. Ja chce to zobaczyć w wersji animowanej albo, a nawet chętniej filmowej - 100% odwzorowania mangi (Blame! ONA kopie zad, szczególnie podkład dźwiękowy, ale jest TYLKO dodatkiem/przedsmakiem). Aż wstyd się przyznać, że ciężko szło mi czytanie początku.
(Sanakan (old)>Musubi>Cibo)