X
Ostatnio czytana manga



h43m - N lis 11, 2007 2:04 am
Chciałem stworzyć temat o mandze na wzór Ostatnio oglądane anime. Chociaż temat nie będzie tak popularny, to nie należy negowac istnienia mangi. Dlatego też użyteczny może się okazać temat, w którym można by się dzielić ogólnym wrażeniem na temat mang.

Manga, którą ostatnio przeczytałem w całości jest Suzuka (10 min. temu skończyłem =P). Jest to jedna z wielu romansideł, które można znaleźć, chociaż bardzo mi przypadła do gustu. W porównaniu do anime, dzięki kóremu zacząłem czytać mangę, fabuła jest podobna, ale rozciąga się na długo po momencie, gdzie skończyło się anime. Historia przybiera wielu nieoczekiwanych zwrotów, ciekawych sytuacji i wielu więcej bohaterów. Zmierzając ku końcowi, nawet główni bohaterowie są pokazani w nieco innym świetle, że to są bohateroie dynamiczni i zmieniają się wraz z doświadczeniem.

Do przeczytania mangi zapraszam wszystkich wielbicieli skomplikowanych romansów i fanów Suzuki, chociaż jedna grupa zawiera się w drugiej.




edo - Pt lis 16, 2007 9:38 pm
Ostatnio nie miałam szczęścia do mang. Małe zestawienie trzech ostatnich tytułów:

Watashi no Ookami-san-Króciutka, jednotomowa manga, a zarazem tragedia twórcy, znana inaczej jako nieśmieszna komedia. Sam pomysł prosty, a przez to dość uroczy i dopasowany na niewymagającą rozrywkę. W skrócie Bohaterka (poziom 0) planuje zabić Władcę Demonów, jednak główną przeszkodą w wykonaniu cnego planu, staje się przyjazne nastawienie przeciwnika. Mogło być miło, wyszło niezabawnie, a nawet drażniąco.

Kamakiri-Tom jeden. Trudno mi oceniać, ale choć to moje pierwsze shonen-ai, tytuł wydał mi się b. mało oryginalny i wpisujący się w szary szereg innych. Treści nie będę przybliżać, bo historia jest na tyle krótka, że łatwo byłoby dać jakiś spoiler. Nie polecam, fabuła niezbyt przekonująca, postacie dość... dziwne, a nawet kreska nie przypadła mi do gustu.

Poet who buys words-Trzy tomy. Historia nawet ciekawa, opowieść o pewnej małomównej dziewczynie oraz poecie, który musiał kupować słowa potrzebne do napisania wiersza. Spodziewałam się nieco innego rozwiązania, dlatego kręciłam nosem nad zakończeniem, jednak na tle pozostałych tytułów wypada naprawdę dobrze. Spodobał mi się rysunek postaci, może nie piękny, ale dopasowany.Można nie trzeba, choć przyznam, że czytałam z zaciekawieniem.

pozdrawiam



h43m - So lis 17, 2007 1:35 am
Kamikaze Kaitō Jeanne, czyli złodziejka boskiego wiatru. Przesympatyczne, chociaż nieco konwencjonalna manga, której autorką jest Arina Tanemura, która napisała też Full Moon wo Sagashite i podobnie jak w tamtym tytule, tutaj też dramat jest całkiem nasilony pod koniec, chociaż zaczyna się dość niepozornie. Podobały mi się też nawiązania do biblii, a raczej przekształcone opowieści podobne do tych z biblii, oraz idea boskiego wiatru. Do połowy jest podobna do anime, natomiast po tym, fabuła przyjmuje zupełnie inny kierunek skupiający się na tych samych postaciach. Dzięki temu, mogłem z zaciekawieniem czytać kolejne tomy Jeanne. Krótko podsumowując: zwykłe, ale czarujące shoujo.



Shinyu - So lis 24, 2007 11:49 pm
Eh, mangi mangi... Nie przepadam za nimi. Zazwyczaj mi się nie podobają. Rzadko chwytam za jakikolwiek tytuł. Na pewno nie będę czytać na monitorze. Ale ostatnio w rączki wpadł mi Fullmetal Alchemist i byłam w szoku bo... spodobało mi się. I to szalenie. Świetnie się czytało, nic mi się nie mieszało, parę razy turlałam się ze śmiechu i postanowiłam obejrzeć całe anime, mimo że serii powyżej 30 odcinków nigdy nie dotykam! (nawet jak słyszę ze dobre). Tak więc pozytywne wrażenie Zapewne inni mangowcy dawno już ten tytuł mają za sobą, ale ja zawsze taka opóźniona xD




h43m - N lis 25, 2007 12:07 am

Zapewne inni mangowcy dawno już ten tytuł mają za sobą, ale ja zawsze taka opóźniona xD
Teraz znajdź mi tu takich mangowców . Bo mnie na przykład manga FMA tak bardzi nie interesuje. Sam natomiast dość rzadko czytuję mangi. Ale aby nie schodzić za bardzo, przyznam się że dziś czytałem Ubel Blatt, nie do końca, lecz jedynie do 22 rozdziału. Jakby go opysywać, to jest to całkiem typowy Shounen, gdzie nagle odnajduje się bohater, który poprzysiągł zemstę na zdrajcach. Fabuła nie jest jakaś zaskakująca ani wyjątkowo spójna, ale właśnie jej prostota przypadła mi do gustu. Świat jaki tworzy tęż nie jest zbytnio oryginalny, bo ma typowe elementy takie jak stare legendy, miecze, magię i dość typowe rasy. Natomiast jak na Shounen przystało, ma co najmniej jeden oryginalny pomysł u podstaw. Wbrew pozorom, cąłkiem mi się podobał, ale jak zwykle czekanie na następne rozdziały jest okrutne.



Góral - N lis 25, 2007 7:56 am
Manga FMA jest rewelacyjna, skoro przebrnąłeś przez całe anime to tym bardziej powinieneś się zainteresować jego pierwowzorem. W mandze postaci są bardziej wiarygodne i interesujące (no i jest ich więcej), fabuła jest znacznie ciekawsza i co ważniejsze trzyma się kupy. Jest czarno-biała i brakuje dźwięku, ale to już wada dla osób bez wyobraźni ;). Trzeba tylko się zmusić do powtórki, bo w pierwszych 3 tomach jest prawie to samo co w anime.
Jeśli chodzi o Ubell Blat, od kilku miesięcy śledzę tą mangę, ale wolę zaczekać z czytaniem aż pojawi się jej trochę więcej, bo czekać miesiąc na kolejny rozdział do jeszcze jednej mangi (obok rewelacyjnych Berserka, FMA i Claymore'a) nie mam zamiaru.



Shinyu - N lis 25, 2007 1:14 pm
Za anime jeszcze się nie zabrałam, bo jeszcze całego nie mam Na razie tylko zamiar się zrodził. Tak już mam, że często podobają mi się mangi które na innych nie robią wrażenia, lub też na odwrót. Nie jestem dobrym rozmówcą w tej kategorii, niestety.



Góral - N lis 25, 2007 2:12 pm
Akurat, FMA to taki nietypowy shounen, bo opowiada całkiem niegłupią historię :). Shouneny z założenia są dla mas, ale ten akurat dla osób upośledzonych jest nieodpowiedni (w przeciwieństwie do zmiękczaczy mózgu Naruto, DB czy Bleach'a), dlatego na wielu manga ta nie zrobi wrażenia. Myślę, że powinna się Tobie spodobać, szczególnie, że starasz się tak bardzo selekcjonować tytuły, którym będziesz poświęcać uwagę. Fullmetal Alchemist to najbardziej "dziewczęcy" shounen, jaki kiedykolwiek czytałem (a czytałem tego sporo) i o dziwo znam więcej bab niż chłopów, które by interesowały się powyższym dziełem. Aha, żeby nikt mi nie zarzucił, że piszę nie na temat, właśnie zareklamowałem aktualnie czytaną przeze mnie mangę (jak na razie do 77 rozdziału, ok. 17 tomów). W razie wątpliwości mogę zedytować posta i napisać coś nt. najnowszego chaptera.



h43m - N lis 25, 2007 4:29 pm

W razie wątpliwości mogę zedytować posta i napisać coś nt. najnowszego chaptera.
Spoiling Evil. Nie musisz się za bardzo martwić o schodzenie z tematu, bo to jest właśnie drugi cel tego tematu, aby dyskutować na temat wymienionych tytułów.



edo - Pt gru 07, 2007 9:21 pm
Dawno się nie pisało, ale też nie miałam zbyt wiele do opowiedzenia:/ W każdym razie ostatnio przeczytałam dwie mangi:

Shadow Lady-dostał mi się one-shot, niestety, bo wierzyć mi się nie chce, żeby sama manga była aż tak fatalna. Wiem, wiem, zaraz zginę marnie, bo Masakazu Katsura wielkim mangaką jest, ale co poradzić na mą niewrażliwość A coby mnie o zbytek spoilerów nie oskarżono: Oczywiście całość w kolorze, wygląda raz lepiej raz gorzej. Sam wygląd głównej bohaterki jest charakterystyczny dla autora i trzeba przyznać, że ładny. Niestety kostiumy nie przypadły mi do gustu-nie jestem wielbicielem zbędnych udziwnień, zresztą stroje shadow nie podobały mi się estetycznie, a pierwszy strój technomana jest kalką z batmana. Nawet w tak krótkiej formie znalazło się parę niedociągnięć (niezniszczalna zbroja trafiona przez przypadek z pistoletu w jedyny czuły punkt itp.), a narracja jest niestety fatalnie łopatologiczna. O przysłodzeniu fabularnym nie wspomnę (patos, ach patos). Końcówka wyszła dość komicznie i niestety nie wiem czy to był zamiar twórcy.Miałabym tylko jedno pytanie: To jest pastisz? Powiedzcie, że to pastisz...



Dark Rael - So gru 08, 2007 9:01 am
Po mangach Katsury osobiscie niewiele sie spodziewam, z trzech uznanych mang tylko jedna ekranizacja miala rece i nogi i to raczej nie z winy animatorow. Katsura moim zdaniem jest po prostu cienki, w kolko ten sam schemat, slabe pomysly, momentami nawet zalosne.

Jesli chodzi o batmana, to Katsura, ma swira na punkcie tej postaci, nawiazuje do nie podobno w kazdej mandze (w dna2 i i''s na pewno).



edo - So gru 08, 2007 2:17 pm
Uf, ulżyło mi:). Tyle się dobrego nasłuchałam o tworach Katsury, że raz na jakiś czas próbowałam się przekonać (Video Girl lub I"s też czytałam, szczerze nie pamiętam które, ale nie wykroczyłam poza pierwsze dwa rozdziały). Dobrze wiedzieć, że mogę sobie odpuścić, skoro większość jego mang jest w tym stylu.

Napisałam, że dwie mangi przeczytałam i nie opisałam drugiej:
Dogs-trochę mniej znana manga autorstwa Miwa Shirow. Jeden tomik składający się z czterech opowieści o wyrzutkach społecznych (historie łączy m. in. bar Buon Viaggio). Tylko proszę się nie spodziewać ambitnej próby odpowiedzi na pytania dręczące ludzkość od zarania dziejów!;) Autor nie miał zamiaru robić z swojego dzieła czegokolwiek więcej niż jest, więc choć fabuła nie jest zbyt wymagająca, to czyta się przyjemnie. Części są na różnym poziomie i pewnie każdemu inna przypadnie do gustu (bądź nie-dla mnie najgorszy w odniorze był pierwszy rozdział, ale cieszę się, że nie zniechęciłam sie po nim). Kreska jak najbardziej poprawna, jeden raz tylko uraziło mnie "niedorysowanie" buźki. Jednak choć nie lubię powiewajacych płaszczy (zwłaszcza w stronę przeciwną do szalików) to spodobał mi się styl "Dogs". Dla mnie była to miła, niewymagająca rozrywka i jak gdzieś napotkam Bullets&Carnage, to nie zawaham się przeczytać. Jeszcze jedno-gdyby ktoś chciał sięgnąć po "Dogs" niech pod żadnym pozorem nie zaczyna od oneshota "Hardcore Twins", którego zresztą i po mandze można (a może wręcz należałoby) sobie spokojnie odpuścić.



Dark Rael - So gru 08, 2007 2:53 pm
My z kolei z el doctore zainteresowalismy sie Kaijim Kawaguchim, ktorego animowana adaptacja zipang okazala sie swietnym anime, a teraz powoli czytam 'confession' On pisze po prostu powazne historie i umie to robic na dodatek, podobnie jak Naoki Urasawa. Jakby tak poszukal glebiej to takich autorow znalazlby wiecej. Ja sie w sumie mangami nie interesuje, ale z obowiazku recenzenckiego czesto wiem cos o autorach.



el doctore - So gru 08, 2007 4:09 pm

My z kolei z el doctore zainteresowalismy sie Kaijim Kawaguchim
To prawda, tym bardziej, że np. takie "Confession" gdyby zostało poddane animacji, mogłoby okazać sie bardzo dobrym anime: wyraźne, ciekawe pod względem psychologii postaci, sensacyjne zwroty akcji to to, co "tygrysy lubią najbardziej" Polecam. Od siebie dodam jeszcze, że manga klasyka Katsuhiro Ōtomo, pt.:"Domu" zrobiła na mnie duże wrażenie. Świetny pomysł, dobra, kryminalna intryga i charakterystyczne dla tego twórcy motywy z pogranicza parapsychologii. Godne uwagi.



rayu - Cz gru 27, 2007 1:11 pm
Ostatnio?? A wiec Suzuka ;p skońcyłem ją bodajże przedwczoraj ;p
Moge wiec powiedzieć, że jestem nią zachwycony dawno nie czytałem tak dobrego romansu mangi ;] nie chce spoilerować więc nie bede pisał dokłądnie co mnie zafascynowało, powiem tylko tyle, że naprawde warto się w niej zagłębić bo jest lepsze od anime ;]



Tomoko^^ - So sty 19, 2008 12:35 pm
Ostatnio (i w całości) przeczytana prze za mnie manga to .hack//Bransoleta Zmierzchu. Ciekawa historia dwójki rodzeństwa, którzy przeżywają różne przygody w wirtualnym świecie, oczywiście później wplątują się w coś większego, ale nie będę uprzedzać w co:P. Polecam, seria króciutka (tylko 3 tomy), pełna kawaii postaci (np. Rena, Mirelle, czy Oka ) i przygód, które wciągają.



h43m - So sty 19, 2008 12:41 pm
To ja przed chwilą skończyłem Nanohę czteropanelową (a.k.a A's nano oraz StrikerS nano). Polega to na stworzeniu znanym postaciom satyrycznej, czasam zboczonej, części osobowości, czyli typowy doujin. Ale przyznam, niektóre momenty mnie powaliły. Wszystkim fanom Nanohy polecam ;].

Nie do końca, ale czytałem Sekirei. Typowe harem z humorem, archetypami i ekscesynym fasenrwisem. Chyba, że ktoś takie rzeczy bardzo lubi - trzymać się z daleka.



sketch - Wt lut 05, 2008 1:31 am
Pół godziny temu oderwałam się od skanów "Himistu" Shimizu Reiko, śpiesze poinformować i zachęcić do poczytania, bo zdaje się, że jakoś na wiosnę/ lato (?) rusza seria TV.
Rok 2055. Technologia w swoim wysokim stopniu zaawansowania potrafi skanować mózg zmarłych w nienaturalny sposób osób w celach śledczych. Dostępny jest jedynie przekaz "wizualny", wspomnienia, obrazy zarejestrowane przez osobę, nie dźwięk. W dodatku te obrazy często są przefiltrowane przez podświadomość osoby: wyidealizowana rzeczywistość, albo rojenia. Detale, albo tylko tło, bez konkretnych osób, czy wydarzeń. System ten daje możliwość obserwowania rzczywistości oczami ofiary aż do 5 lat wstecz od jej śmierci. Nasza historia zaczyna się od tajemniczej śmierci 57 amerykańskiego prezydenta. Po czym prowadzi nas kilka lat później oczywiście do Japonii do specjalnego 9'tego Laboratorium, do którego właśnie trafia inspektor Aoki Ikkou, by rozpocząć pracę między innymi u boku "gwiazdy" tegoż wydziału, człowieka praktykującego chyba wszystkie przykazania japońskiego hardo-working profesjonalizmu: Maki Tsuyoshi. To on jest głową operacyjną i to on widział "mózgi" najbardziej sadystycznych psychopatów w Japonii.
I będzie się działo, oj będzie. Polecam zerknąć, a ja już czekam na anime, bo chyba nastąpi to szybciej niż tlumaczenia kolejnych tomów (trzy póki co, z czego pierwszy dostępny z tlumaczeniem).



Grabiarz - Śr mar 05, 2008 7:47 pm
Ja ostatnio zaliczyłem 11 tomów Ouran. Po rewelacyjnej serii anime chciałem zobaczyć jak sie dalej potoczą losy tych psycholi i po przeczytaniu wniosek taki: druga seria anime powinna powstać. jest tyle niezanimowanych rozdziałów i tyle pokręconych postaci, humor rozkręca sie z chaptera na chapter. A ja do tej pory nie wiem czemu bardziej podobają mi sie reversed haremy niż tradycyjne serie z przewagą dziewczyn w każdym razie miłośnicy anime - czytać!



edo - N mar 09, 2008 1:10 am
O "Himistu" brzmi miodnie, trzeba będzie w przyszłości poszukać.

Przeczytałam polecanego Otomo. Spodobało mi się Domu, oj spodobało. Spodziewałam się już na początku więcej akcji i na szczęście się myliłam. Dostałam sporo postaci i bardzo klimatyczne nakreślenie historii. Autor dobrze wyważył ilość elementów i zmieścił wszystko w jednym tomie (jedoczneśnie nie tworząc wrażenia pośpiechu czy "pourywania" fabuły). Kreska znajoma z Akiry;). Faktycznie Otomo parapsychologię lubuje.

w każdym razie miłośnicy anime - czytać!



Sevi.exe - N mar 09, 2008 8:51 pm
- Świetny seinen REC, 37 chapterów w jeden dzień
- Nabari no Ou, nie dość, że może pokona Naruto w kategorii ninja (w popularności, bo jakością przebiło od pierwszego chaptera), to jeszcze ekranizacja z Kugimiyą się szykuje ^^
- Immortal Regis. Właściwie koreański komiks. Ale niezły.
- Deadman Wonderland - ciekawostka. Smutnawe toto, shounenowate, seinenowate... Ale fajne.



Pottero - Cz mar 13, 2008 7:31 pm
Przeczytałem przedwczoraj pierwszy tom ‼Rewolucjonistki Uteny”, ale, mówiąc szczerze, najbardziej zależy mi na obejrzeniu serialu. Jeśli chodzi o mangę, to pierwszy tom może jakoś niespecjalnie wciąga, ale nie zniechęca do kupna następnych, tak więc przygodę z tym tytułem będę kontynuował.

Teraz czytam ‼Sailor Moon”. Pierwszy tom, więc póki co, wiem, co się za chwilę wydarzy, bo jeszcze pamiętam z anime. Które, moim zdaniem, było lepsze – o wiele zabawniejsze, no i głos Kotono Mitsuishi jako Usagi – prawdziwy majstersztyk . A tak z innej beki – słaba jakość przekładu. Interpunkcja w ogóle siedzi, miejscami zdarzają się ortografy, np. ‼ukażę cię w imieniu księżyca”, wiele zdań jest nieskładnych. W dodatku tłumaczono z angielskiego, więc główna bohaterka w naszym przekładzie nazywa się – o zgrozo! – Bunny Cukino (w późniejszych tomach Bunny Tsukino); można było od razu posunąć się jeszcze dalej i dać jej na nazwisko Cukinia... Dziwi mnie to, że komiks przetłumaczono z angielskiej wersji, skoro tłumaczył go jeszcze Shin Yasuda... No ja rozumiem, że to była jedna z pierwszych mang wydanych na polskim rynku, ale dlaczego, do licha, przy którymś dodruku nie zrobiono z tym porządku? Od momentu pierwszego wydania u nas pierwszego tomu minęło przecież dziesięć lat!



Solar - Cz mar 13, 2008 8:28 pm
A ja się zabrałam za Yami no Matsuei. Coś odmóżdżającego, miejscami w miarę zabawnego i sympatycznego, doprawionego dość pikantnymi scenkami. Tylko szlag mnie trafił przy tomie numer 4 - naprawdę, jeśli coś kupuję i czytam, to wolę mysleć, że autorka wybrała taką, a nie inną konwencję opowiadanych historii świadomie. To nie jest fajne, kiedy trafiam na informację, że manga początkowo była planowana na około 4 czy 5 tomów (a jest ich 11!), twórczyni skończyły się pomysły i dany odcinek powstał na prośbę wydawcy. Ach, jeszcze są "wspaniałe" dopiski z przeprosinami za nieudany komiks i pokazywanie palcem "tu, tu i tu zrobiłam błąd w fabule". Po czymś takim ręce opadają.



sketch - Pn mar 31, 2008 2:34 pm
11 tom Evangeliona - przy stronie na której napisano, że Gendou Ikari uruchomił kod 666 wymiękłam... Co się dzieje z tą pozycją? Tyle się czeka. A wiadomo, że jak każą na coś czekać to i oczekiwania względem zaczynają się zwiększać. A tu taki cios. Wcześniejszy tom, w którym pojawia się Kaworu tylko zaostrzył apetyt, bo przedstawili go trochę inaczej, a tu taki klops w tej finałowej scenie śmierci.

Vampire Knight - to tak w ramach przyswajania sobie fabuły pod nowe anime. W sumie trochę popsułam sobie oglądanie, zły pomysł, baka sketch. Ale kreska miła, może po wprowadzeniu x-ilości pięknych coolerskich wampirów już mnie trochę zemdliło i czasem nie wiedziałam, który z nich jest kim, ale tak czy inaczej na postaci miło się patrzy. Zero jest trochę emo, co i tak nie przeszkadza mi trzymać za niego kciuki jeśli chodzi o relacje w tym pokręconym trójkącie miłosnym. Główna bohaterka kojarzy mi się z Thoru Hondą, ale może to ta siła sugestii, wszak ta sama panna ma podkładać jej głos. Wielbiciele wampirów będą ukontentowani. Sceny dobrowolnego krwiodawstwa sugerują, że nie jest to wcale tak traumatyczne przeżycie
No i znowu elitarna szkoła, w której wszyscy się obijają i tylko myślą komu tu w ramiona skoczyć, albo pod ostry ząbek...



Grabiarz - Pn maja 12, 2008 2:12 pm
Claymore - z czystej ciekawości.
Ciekawe, Że manga nie razi aż tak jak anime, chociaż w sumie anime jest dość wierną adaptacją do momentu inwazji na Piete.

Plusy:
+ same claymore, są ucztą dla oczu, a Galatea jest najseksowniejsza nawet jako ślepa zakonnica
+dużo rąbania bez zbędnego gadania
+wprowadzenie nowych, całkiem ciekawych postaci w ostatnich chapterach (Clarice, Miata, Yuma )
+dość różnorodne bestyje
+Clare nie jest taka antypatyczna, ale dalej irytuje
++++najważniejsze... mniej RAKIEGO!!!!
Minusy:
- postaci nadal nudne, większość ten sam charakter: "jestem twarda, do nikogo nie gadam, nie podłaź", tylko Helen ratuje sytuacje, niestety mało jej
- nie ma seksu
- nie ma shojo-ai
- ogólna konstrukcja świata - jak w anime - nieciekawa, mało skomplikowana, choć zakończenie chapteru 79 daje nadzieję



Saygram - Śr maja 28, 2008 8:11 pm
Przeczytałem dziś Lucky Star.

Manga jest krótka ale zawiera moim zdaniem same najlepsze kawałki, a akcja jest szybsza więc nie przynudza np.w 1 odc nie ma całej długiej rozmowy na temat jedzenia ciastek, jest tylko początek na temat czekoladowego rożka, brakuje za to nawiązań do gier czy anime ale mimo to jest dobrze. Graficznie nie wiele różni się od serialu.

I wreszcie wiem czemu jest Lucky Channel^^



Grabiarz - Pt maja 30, 2008 4:34 pm
Monster. wspaniałe, cudowne, genialne. Mogę tak jeszcze długo. Zdecydowanie polecam - 18 tomów pożarłem nawet nie wiem kiedy Tak wciągającej, inteligentnie skonstruowanej i zaskakującej historii nie znalazłem w żadnej powieści kryminalej. Autor co chwila zaskakuje nas nowymi faktami, odsłaniając co i rusz szczegóły z życia bohaterów.

Sami bohaterowie są niesamowici. Tenma, Nina, Eva, Carl, Lunge, Johan, Martin, Grimmer. Wspaniali, wieloznaczni, zapadający w pamięć. Praktycznie każda postać pojawiająca się na kartach mangi i mająca do powiedzenia więcej niż 2 słowa była świetne zbudowaną, realistyczną osobą.

Kreska bardzo charakterystyczna, nareszcie można odpocząć od tych cycatych ślicznotek i długowłosych bishonenów. Jedna mała rzecz mnie na początku irytowała - nasz doktorek miał za mało azjatyckie rysy twarzy w porównaniu z innymi azjatami występującymi w mandze. Ale szybko przestałem na to zwracać uwagę,

Chyba w najbliższym czasie wezmę się za kolejne dzieło Urasawy-senseia - 20th century boys. Na pewno sie nie zawiode. Poza tym ostatnio mało anime oglądam. Wolę poczytać



sketch - Pt maja 30, 2008 11:06 pm
A, że się tak zapytam kolegi Grabiarza, jak się ma fabuła mangi do fabuły anime? Bo ja bym się i może skusiła, pod warunkiem, że jakieś nowe wątki się pojawią, bądź "coś" się uzupełni.



Góral - So maja 31, 2008 1:06 pm
A się wtrącę, choć pytanie nie do mnie. Z tego co pamiętam (mangę czytałem z 4 lata temu) anime jest doskonałym odwzorowaniem mangi i jeśli jakieś zmiany były w stosunku do pierwowzoru to ja ich nie pamiętam. Dlatego jeśli liczysz na nowe wątki to spotka Cię zawód. Tymczasem zalecałbym przeczytanie wcześniejszych i późniejszych mang Naokiego Urasawy, tzn. Pluto, 20th Century Boys (kontynuowane i skończone pod nazwą 21st Century Boys), Master Keaton-a i Happy! (manga sportowa/proza życia z niezwykle irytującą główną bohaterką, a pomimo to czyta się ją świetnie, zupełnie inna manga od pozostałych), a do Monstera wróciłabyś później. Raczej się nie pomylę zresztą jeśli napiszę, że jest to manga, która ma wysoki priorytet na liście JPF-u mang do wydania. dlatego może warto poczekać zanim sprowadzi się zagraniczne wydanie (w wersji takiej czy innej ;-)).



sketch - So maja 31, 2008 1:20 pm
O! Dziękuję Góralu! O 21st Century Boys słyszałam, było mi polecane, więc coś czuję, że sięgnę po nie. A jpf'owy Monster brzmi bardzo smacznie...



Grabiarz - So maja 31, 2008 4:35 pm
Hehe, ja animowego Monstera zacząłem oglądać dopiero wczoraj i po obejrzeniu 1/7 serii potwierdzam słowa Górala - twórcy mocno trzymają sie pierwowzoru i nic raczej nie wskazuje że to sie zmieni. Co najwyżej nie pojawi sie kilka mało istotnych dla fabuły, epizodycznych postaci, ale scenarzyści raczej nie zaserwują mi żadnych niespodzianek



Manni - Pn cze 02, 2008 8:13 am
"Monsterowi" wydanemu w Polsce mówimy stanowcze TAK! Mam nadzieję, że kiedyś światło dzienne w naszym kraju ujrzy "20th Century Boys" - w końcu film już wkrótce (plakat świetny!), a manga ta jest wprost fantastyczna, z naprawdę kapitalnym klimatem i pierwszorzędną fabułą.



sketch - N cze 08, 2008 11:02 pm
Skończyłam dziś po długich bojach "Angel Sanctuary" Yuki Kaori. Trochę się nie dziwię, że sensejka zamilkła w swej twórczości artystycznej- będąc na tyle płodną i tworząc dwudziestotomową mangę... No, anyway! Kilka przemyśleń: o czym to w ogóle było to ja już nawet nie wiem. Bohaterowie się namnażali, po drodze ginęli, powstawali z martwych, znowu ginęli, tracili rozum, znów go odzyskiwali, albo ginęli. Wszystko niby gdzieś prowadziło, niby nawet do konkretnego miejsca, niby w określonym celu. Nawet jakieś niby "suspensy" miały być: myślimy, że to ON, ale to jednak nie on, bo ON jest kilka pięter wyżej. I znowu biegamy... Nie mówiąc już o momentach kiedy inny on okazywał się nią- no, ale nie pastwię się już. Popastwcie się i Wy
Generalnie o uczuciach ta manga. O tym, że każdy z nas potrzebuje trochę ciepełka i zainteresowania ze strony innych. O tym, że jest jakiś rodzaj perwersyjnego piękna w byciu szalonym. I jak zwykle o "problemach rodzinnych". Miałam okazję zapoznać się już z różnymi pozycjami tej pani (w którymś momencie strasznie mnie wzięło na ten jej charakterystyczny styl rysunku) i zaobserwowałam, że Yuki Kaori ma jakąś fiksacje na punkcie patologii rodzinnych wszelkiej maści. Na tym budując właściwie klimat wszystkich (przynajmniej tych, które czytałam) historii.
Ale wracając jeszcze na chwilkę do Angel Sanctuary: było kilka momentów iście dramatycznych, które pani się udały, oraz kilka postaci na tyle wyrazistych, że aż szkoda, że musiały sie poświęcić Podobało mi się też to,że obok tego niby dramatyzmu płynącego z tych licznie przedstawionych poświęceń postacie potrafiły czasem zarzucić jakimś komentarzem, który tą międzygalaktyczną tragedię zamieniał w jakiś tam akt woli, świadomy konsekwencji i ponoszonego ryzyka.
Szkoda, że wersję anime zrobili taką byle jaką...



Manni - Pn cze 09, 2008 10:53 pm
A ja sobie przeczytałem ostatnio króciutkie "Duds Hunt" - raczej bez rewelacji, ale pomysł świetny, rysunek dobry, ciekawa narracja. Szkoda tylko, że zakończenie przewidywalne niesamowicie. Żeby było ciekawiej - na koniec jest jeszcze krótka historia, która robi znacznie większe wrażenie niż cały wcześniejszy komiks. Rzecz jest niebanalna, bardzo pomysłowa i kapitalnie zrealizowana i to właśnie dla tej krótkiej, ale bardzo treściwej opowiastki warto się zaopatrzyć w tę (świetnie wydaną zresztą) mangę.



Grabiarz - Wt lip 01, 2008 8:46 am
No i mam Kenshina z głowy. Całość oceniam jako przyjemną lekturę, głównie dzięki zabawnym bohaterom - zadymiarzom, których z miejsca da się polubić. Fajnie narysowane pojedynki, jednak walki z bossami ciągnęły się jak spaghetti, i denerwowały mnie te wszystkie nazwy technik których spamiętać nie sposób. Miła dla oka kreska i całkiem sensowni bohaterowie negatywni co w shonenach jest sztuką - zresztą masa z nich przeszła na dobrą stronę. Jeśli ktoś ma ochotę na lekką przygodową nawalankę to jak najbardziej polecam. Zwłaszcza w natłoku teraźniejszego shounenowego chłamu.
EDIT: Przydałoby sie też obejrzeć serię telewizyjną ale kiedy, kiedy? Oro?

UPDATE:

Apocalypse Meow czy jak kto woli Cat Shit One. Pomysł na mangę dość ryzykowny - przedstawić żołnierzy, którzy walczyli i oddawali życie w Wietnamie, jako zwierzęta. Jak to napisał Pottero w recenzji, w błędzie są osoby myślące że ten zabieg pozbawił historię realizmu czy powagi. Manga jest brutalna i świetna jeśli chodzi o psychologię i ukazywanie różnych postaw wobec zagrożenia. Polecam miłośnikom historii- dużo ciekawostek nt konfliktu w Wietnamie. Nie polecam miłośnikom zwierząt - choć sam jako przyrodnik jakoś zniosłem widok słodkich kotkow i króliczków walących w siebie nawzajem seriami z karabinów. Warto, zwłaszcza że manga jest króciótka i wydana w Polsze. Swoją drogą, autor rysował przedstawicieli różnych narodowości jako różne zwierzaki - ciekawe jak by wyglądali nasi rodacy

Hikaru no go dowód na to, że można stworzyć ciekawy i wciągający shounen pozbawiony zupełnie krwi, przemocy, mieczy itp. Manga opowiada o starożytnej chińskiej grze planszowej. Brzmi nudno? Ale nie jest! Opowieść jest niesamowicie wciągająca, pełna zaskakujących momentów i zadziwiająco dojrzała jak na komiks dla młodzieży. Pojedynki są niekiedy o wiele bardziej emocjonujące niż mordobicia tak częste w innych mangach. Autorem rysunków jest Takeshi Obata, więc miłośnicy Death Note powinni zainteresować się również tą pracą swojego idola. Ten komiks polecam absolutnie wszystkim.

Ogólnie zauważyłem u siebie tendencję do czytania pierwowzorów animowych tasiemców, których po prostu nie chce mi sie ściągać. Najpierw Monster, potem Kenshin, teraz to. Obym nie zaczął Naruta czytać
Póki co mam w planach przeczytanie CZEGOŚ naprawdę WIELKIEGO. Wrażeniami podzielę sie jak skończę

W międzyczasie również Duds Hunt. Coś dla amatorów bijatyk z zainteresowaniami socjologicznymi Bardzo zgrabnie wydana, ciekawie opowiedziana historia. No i to tylko jednotomówka. "Wielopoziomowe sny" to rzeczywiście prawdziwa perełka, zaskakująca i poruszająca do tego narysowana przy użyciu różnych technik. Pieniądze wydałem w ciemno, ale nie poszły w błoto

Monumentalne dzieło Naokiego Urasawy - 20th Century Boys ze zwieńczeniem w postaci 21th Century Boys - skończone!
Jak w przypadku Monstera mogę się długo zachwycać nad kunsztem fabularnym i artystycznym autora, zdumiewającą łatwością w kreowaniu bohaterów, których się kocha, rozumie, podziwia. Przepiękny wątek główny - dziecięca przyjaźń, trwająca całe życie. Manga na przemian bawi, przeraża i wzrusza, ale cały czas nieodmiennie wciąga. Ani na chwile nie pozostaje się obojętnym na losy postaci. Czego bym nie napisał, będzie to za mało by choć przybliżyć ogrom tego arcydzieła.
Jeśli komuś spodobał się Monster, OBOWIĄZKIEM (tu będę apodyktyczny ) jest przeczytać 20th Century Boys.
To najlepsza manga jaką do tej pory przeczytałem. Czapki z głów!

UPDATE KOLEJNY:

Aby odpocząć od mang przeczytałem manhwę Shin Angyo Onshi. Naprawdę genialne wschodnie fantasy z mistrzowsko poprowadzoną fabułą i solidnie wykreowanymi postaciami. Fabuła z początku epizodyczna, ale niesamowicie wciągająca - już pierwszy rozdział zaskakuje! Ciekawa sytuacja z początku - główny bohater to kawał s...syna a w porównaniu z nim antagonista to uprzejmy i życzliwy miłośnik natury. Oczywiście poznajemy przeszłość i początki ich znajomości i w miare rozwoju fabuły role sie odwracają. Początkowo też krwawe sceny przeplatają się z absurdalnymi, niemal slayersowymi gagami. Jednak później humor znika i mroczny nastrój gęstnieje, jednak nigdy nie epatuje niepotrzebnym patosem. Są jednak sceny, zwłaszcza w końcówce, przy których nie da się nie wzruszyć. Kreska przepiękna - od bardzo rozległych scenerii do szczęgółowych wnętrz i świetnie narysowanych postaci. Cóż więcej - świetna rzecz!



Solar - Pt lis 07, 2008 9:51 pm
Ostatnio męczę słynne "GTO". Jestem bodajże na 17 tomie. Wciąga, ale czytam po 3 czy 4 tomy dziennie, potem robię sobię tygodniową przerwę. Zauważyłam, że jest to pozycja, która mimo swojej głupkowatej fabuły zdradza pewną inteligencję autora. Chociaż... Właściwie to bym się też nie zdziwiła, gdyby był też skończonym debilem. Denerwuje mnie tylko ciągły motyw prób wywalenia Onizuki ze szkoły. Tak, wiem, że stało się to trzonem akcji, ale to po jakimś czasie zrobiło się taaaaakie nudne =_= Nieważne. Będę czytać dalej. Chcę zobaczyć, jak się ma Kikuchi w pozostałych tomach. Mało go coś, ale i tak jest rozkoszny Tylko czemu w anime wygląda jak bohater yaoi?! O____o Fuuuuu.



Ximinez - So lis 08, 2008 7:42 pm
Nie wiem, czy warto się chwalić tym tytułem - The Death Panda. 'This manga is a love comedy' informuje napis na okładce, zaraz pod zdjęciem sympatycznego tytułowego zwierzątka. Z czym mamy faktycznie do czynienia? Z krwawą erotyczną rzeźnią (guro), gdzie ogromna Panda morduje i gwałci (często w tej kolejności) wszystko co nawinie się pod jej łapy. O dziwo, jeśli ktoś potrafi podejść z dystansem do takiej pozycji, czyta się bardzo przyjemnie (sic!). Bardzo staranna kreska, sporo makabrycznego humoru (już widzę te pełne politowania uśmieszki ). Zakończenie bardzo optymistyczne. Jeśli ktoś potrafi spojrzeć na tą mangę z przymrużeniem oka powinien mieć sporo radochy z czytania - nie będzie to czas stracony, pozycja sprawdza się chociażby w celach poznawczych... aczkolwiek nie jest to raczej typ wiedzy, którą błyśniecie w towarzystwie

Pozycja nr 2 to Dogs - cztery, dość dramatyczne, luźno ze sobą związane historie ludzi, których życiem rządzi przemoc. Sporo strzelanin, retrospekcje z dość niewesołej przeszłości, czasem odrobina humoru na rozładowanie napięcia. W sumie mało oryginalna fabuła, średnie projekty postaci i ubogie wręcz tła. Może komuś się spodoba, chociaż dla mnie to średniak, którym zainteresowałem się tylko z powodu ciekawego wallpapera (czasem niewiele potrzeba do reklamy ).

No i oczywiście nowy rozdział (jednocześnie tom) Berserka. W telegraficznym skrócie: 5 miesięcy czekania, 2 minuty czytania, 100% radości. Griffith na oczach wojsk Midlandu pokazuje prawdziwe oblicze swojej armii apostołów. Reakcje ludzi zobaczymy już za tydzień.



Sir_Ace - N lis 09, 2008 2:31 pm

Pozycja nr 2 to Dogs - cztery, dość dramatyczne, luźno ze sobą związane historie ludzi, których życiem rządzi przemoc.

Czytałeś też Dogs: Bullets & Carnage ? Znacznie dłuższe, lepsze i powiązane fabularnie. Ostatnio mam z tym tytułem spore zaległości...

Ostatnio Blame i reszta powiązanych z nim dzieł autora. Cyberpunk wprost leje się ze ścian. Część pewnie odrzuci intensywność rysunku (człowiek nieraz 5 minut wpatruje się w kadr) i (początkowo) mała ilość dialogów, ale warto. Teraz zasadzam się na Biomegę. Tatsuo Nihei na prezydenta



Ximinez - Pn lis 17, 2008 7:14 pm
Ciężko mi się zabrać za sequel Dogsa, boje się, że nie będzie niczym specjalnym.

Jestem świeżo po C.A.T. [Confidential Assasination Troop]. Historia młodej zabójczyni będącej jedną z 'eksperymentalnych broni' powstałych w wyniku wyścigu zbrojeń trzech supermocarstw (USA, Rosji i Chin). Dość fajne, nie przekombinowane walki, znośna fabuła (pomijam fakt oklepanego motywu zemsty i rażących w oczy powiązań postaci w 2 tomie [szczególnie relacja CAT- Joe Yee]. Całość bardzo ładnie prezentuje się od strony graficznej - w sumie niewiele brakuje do pięknych kadrów Blade of the Immortal (ta sama technika). Ciężko mi zaklasyfikować ten komiks. Niby są akcje szpiegowskie, choć z umiarem, ginie sporo ludzi, ale nie jest przesadnie krwawo i brutalnie w dodatku wciśnięto kiepski wątek melodramatyczny. Gdyby nie wysokiej jakości oprawa było by średnio - a tak jest to jedna z ładniejszych mang jakie czytałem. Szkoda, że autor wydał do tej pory tylko 2 tomy a o kontynuacji nie wiadomo od dłuższego czasu.



Grabiarz - Wt gru 23, 2008 12:00 pm
Vinland Saga wow, dawno żadna manga nie zrobiła na mnie takiego wrażenia. Epickie toto jak mało co, graficznie przecudne, krajobrazy, projekty bohaterów (Wikingowie bez rogów na hełmach, nareszcie!) i sporo trupów (często rozczłonkowanych) Manga opowiada o losach Thorfinna, smętnego chłopaczka, który przyłączył się do bandy Wikingów i ze względu na swoją sprawność jest wysyłany przez przywódcę bandy, manipulatora Askeladda na wszelkie misje o większym stopniu trudności. Rzecz dzieje się głównie w Anglii podczas najazdu Duńczyków w XI wieku, chociaż retrospekcje np obejmują dzieciństwo Thorfinna na Islandii. Wiele postaci żyło naprawdę. Autor świetnie oddał realia tamtej epoki, więc krew i gwałty nie są przesadą a jedynie wzmacniają realizm. Bohaterowie są niesamowici, z początku wszyscy wydają się być bezmózgimi rzeźnikami, tym większa później satysfakcja gdy wzajemnie się przechytrzają i niejednokrotnie zaskakują błyskotliwością (zwlaszcza Thorkell - bydlę o sile wieloryba i książę Canute - początkowo warzywo, ale potem ) Fabuła jest naprawdę dopracowana do absolutnej prefekcji, wciągając do reszty i przemycając niezbyt natrętnie trochę filozofii. Na razie wyszło tylko 48 rozdziałów, nie mogę sie doczekac kolejnych. A to co dzieje sie pod koniec 42 chaptera jest po prostu niesamowite!



sketch - Cz kwi 02, 2009 1:07 am
Trochę się ostatnio czyta z racji braku dobrych pozycji do oglądania (tutaj z kolei nadrabiam zaległości ).
Na początek chciałabym polecić panią Fujiwarę Kaoru. Pierwsza manga jaką czytałam jej autorstwa "If You Wanna Break Out This World" opowiadała o wampirach, ale w sposób szczególny. Fujiwara potrafi bowiem pięknie pokazać nastrojową, spokojnie snującą się historię, bez gotyckich ramek wokół i innych przerysowań. Styl rysunku jest u tej pani bardzo charakterystyczny, postacie są androgyniczne, ich twarze melancholijne, co by nie przedłużać: można sobie puścić w odtwarzaczu coś spokojnego (ja miałam Damiena Rice'a i świetnie się sprawdził ) i niespiesznie sobie poczytać.
Zachęcam też do kolekcji krótkich opowiadań "Mukashi no hanashi" oraz "Fetish". Pierwsze klimatem przypominają historię o wampirach. Przyjemnie się przy nich popada w zadumę. Drugie jest znacznie bardziej niepokojące, w końcu o fetyszach ma być mowa.

Powróciłam też do Yuki Kaori bo dziwnym zbiegiem linków udało mi się w końcu załadować całą sagę "GodChild". Jeśli ktoś, jak ja, miał dosyć niekończącej się opowieści w anielskim sanktuarium tutaj spokojnie może odetchnąć. Na pewne rzeczy trzeba oczywiście przymknąć oko. Na przykład, że skoro już umieszczamy akcję w niby dziewiętnastowiecznych realiach to wszystkie medyczne ekscesy pokroju transplantacji (fanfary!) mózgu nie powinny mieć miejsca. No ale oko, cały plot wart jest by jakoś to przełknąć. Śledzimy losy Caina- młodego hrabiego i jego oddanego sługi Riffa, którzy planują pokrzyżować nikczemne plany ojca Caina i przerwać ciągnącą się od pokoleń klątwę rodową. Oczywiście będzie wzniośle, będzie patośnie, będzie patologia rodzinna, będą niebezpieczne związki i masa okultyzmu do podkolorowania atmosfery. Ale co tam! Dla mnie bomba.



Grabiarz - Wt kwi 14, 2009 12:09 pm
Historie, kolejna mangowa wizja europejskiej historii.
Bardzo zgrabnie opowiedziane losy Eumenesa z Kardii (na razie jego dzieciństwo i młodość), który w przyszłości zostanie sekretarzem Filipa II, a później samego Aleksandra Wielkiego. Właśnie główny bohater jest chyba najmocniejszą stroną tej mangi. Jest człowiekiem bardzo pomysłowym, odważnym, nie jest łatwo przeszkodzić mu w dotarciu do celu. A przy tym jest otwarty i uczynny, choć często powstrzymuje się od okazywania uczuć. Reszta postaci to raczej epizodyczni bohaterowie, których spotyka Eumenes podczas swej wędrówki. Kreska jest dość ciekawa, manga nie epatuje brutalnością chociaż "sceny" gdy już się pojawiają, są dosyć dosłowne.

Yotsuba&! To jest absolutne szaleństwo. Manga autora Azumangi, czyli perypetie niesamowicie energicznej i wiecznie radosnej dziewczynki, jej ojca i przyjaciół. Chyba najweselsza manga jaką do tej pory czytałem, wręcz kosmiczna dawka optymizmu i ciepła. Główna bohaterka z miejsca trafiła na listę moich ulubionych mangowych postaci. Wszędzie jej pełno, ma niesamowite pomysły, ciężko to wręcz opisać. Jako że lubię serie ukazujące radość dzieciństwa, tym bardziej mi się podobało. Przezabawna, sympatyczna manga dla całej rodziny.

Warto przy wyborze mangi korzystać z MALowej toplisty. Można tam znaleźć wieeele naprawdę zacnych pozycji



edo - Śr lip 08, 2009 8:40 pm
A ja ostatnio mam mieszane szczęścia do mang:/

Love Celeb-sama nie wiem ja to się stało, że sięgnęłam po ten tytuł. Szukałam czegoś lekkiego i odstresowującego, dopuszczałam nawet tytuły ogarnięte lekką pustotą, ale bez przesady! Kreska fe, bohaterowie fe, fabuły nie ma. I jeszcze ten humor. To mógłby być hentai, ale nie shoujo. W każdym razie przetrwałam jeden tom. Z całej lektury udało mi się wyciągnąc dwa wnioski: a)nie wiem co Mayu Shinjo robi swoim biednym asystentkom, aby były absolutnie oczarowane głównym zboczeńcem, ale to powinno być karalne; b)bohaterka lansuje ciekawą metodę obrony przed gwałtami-napastnika należy chwycić kurczowo za ramiona (tudzież objąć) i cicho jęczęc "nie, nie, proszę".

Suppli-jak dotąd dwa tomu i srogo się zawiodłam. Spodziewałam się trochę ciekawiej przedstawionego tematu pracy i bardziej wyrazistej bohaterki. Bo właśnie Fujii jest głównym problemem tytułu-przez te dwa tomy była absolutnie bezwolna i niezdecydowana. Może się zmieni z czasem, ale nie mam zamiaru tego sprawdzać. Odrzuciły mnie jeszcze przedziwne spostrzeżenia typu "rano linie wysokiego napięcia są samotne" czy "po ukończeniu 25 lat czerwony kapturek musi zakładać sidła aby zostać pożartym przez wilka". W pierwszym wypadku totalne niewyczucie nastroju, w drugim...jakoś uderzyła mnie taka nieżyciowa i przesadna kwestia.

Księga wiatru-a tu akurat muszę pochwalić. Fakt może słabo wyważona jest równowaga między walkami a fabułą. Nawet miło by było, gdyby autorzy zdecydowali się na więcej intrygii i więcej tomików:). Jednak byłam tak wygłodzona na klimaty samurajskie, że Księgę Wiatru schrupałam ze smakiem (zwłaszcza, że rysunek jest po prostu prześwietny w każdym calu).

A i doczytałam narazie do 15 tomu Fullmetal Alchemist i czuję się lekko zmieszana. Czemu? Bo nawet podobało mi się anime, które teraz okazuje się nędzną chałturą w porównaniu do pierwowzoru.

Tak przy okazji-czytał ktoś Muzykę Marie? Ciekawe toto?



Grabiarz - Wt sie 11, 2009 9:11 am
Po Vagabondzie dorwałem kolejne dzieło Takehiko Inoue, REAL. Już przy okazji mangi o przygodach Musashiego dało się zauważyć talent autora do kreowania wiarygodnych i skomplikowanych osobowości. W tym komiksie zmagania sportowe są jedynie tłem do ukazania emocji towarzyszących niepełnosprawnym bohaterom. Bo to jest manga o niepełnosprawnych, którzy próbują sił w koszykówce na wózkach. Jedni są skazani na wózek w następstwie choroby, inni na skutek wypadku. Jedni radzą sobie lepiej, inni porzucają jakąkolwiek nadzieję na godne życie. Jak banalnie by o tym nie pisać, autor imponuje mi trafną analizą zarówno przeżyć chorych jak i reakcji otoczenia na ich sytuację. Oczywiście sporo tu również zabawnych momentów, jak w życiu, ale sceny bardziej dramatyczne nigdy nie są przesadzone, nikt nie mówi :"Dobra, od dziś biorę się w garść i nie dam się chorobie." Jedna z najbardziej poruszających mang, jakie miałem okazję przeczytać.
Rzecz absolutnie nietuzinkowa i nie do przeoczenia



Góral - Wt lut 09, 2010 5:28 pm
Change 123
Manga ecchi z piękną kreską (chyba tylko ta z Tenjou Tenge ją przebija, choć to rzecz gustu), całkiem interesującą fabułą, wyjątkową główną bohaterką, świetnymi walkami i sporą ilością humoru (takiego, który rzeczywiście śmieszy). Jak ktoś jeszcze nie czytał to zdecydowanie polecam. Jedna z najlepszych mang nastawionych wyłącznie na rozrywkę jakie czytałem (przebija nawet chyba pod tym względem Black Lagoon IMO). Nie jest to hard-ecchi (na pewno nie ma tak śmiałych scen jak w Tenjou Tenge czy Gantzu), ale krągłości też nie brakuje więc jeśli ktoś nastawia się tylko na nagość nie powinien czuć się zawiedziony. Przede wszystkim jednak jest to tytuł dający wiele frajdy, czytając każdy z tomów przynajmniej kilka razy zdrowo się uśmiałem, a poziom adrenaliny mi się podnosił.

Zazwyczaj unikam mang ecchi ze względu na niewielkie zróżnicowanie tytułów z tego gatunku (jedyne czym się przeważnie różnią to jakością rysunku i ilością oraz śmiałością scen erotycznych) i bez jakichś większych nadziei sięgnąłem po Change 123, nastawiony na powielanie schematów. Jednak gdzieś po 3 tomach nie mogłem oderwać się od czytania i w dwa dni dogoniłem najświeższe skanlacje. Uwierzcie mi, gdyby to nie była dobra manga nie odzywałbym się w tym temacie, a jeśli nawet, manga ecchi byłaby ostatnią jaką bym polecił. Ta jest jednak wyjątkowa i zasługuje na większy rozgłos niż ma. Oczywiście realizmu tu nie uświadczycie, ale nie można też powiedzieć, że dzieją się tu same bzdury, a fabuła jest prosta jak budowa cepa (jak już to przynajmniej jak snopowiązałka ;)).



Grabiarz - So lut 13, 2010 8:27 am
Defense Devil - baardzo fajny shounen autorów Shin Angyo Onshi. Opowiada o młodym demonie, który zdecydował się zostać adwokatem dusz ludzi, którzy zginęli tragicznie a źli shinigami chcą ich niesłusznie wtrącić do piekła. W przeciwieństwie do SAO tutaj główny bohater jest jednoznacznie pozytywną i szlachetną postacią, chociaż ma swoje zboczenia (tak, to dobre słowo). Manhwa bije wszystkie inne młodzieżowe tytuły pod względem kreski (te dziewczyny Elimona :* ) i scenariusza, wiadomo, In-wan Youn potrafi ciekawie poprowadzić fabułę. Do tego kupa śmiechu i hit gwarantowany. Widać że ci dwaj panowie świetnie spisują się zarówno jeśli chodzi o mroczne seineny fantasy jak i lekkie shounenowe bijatyki.

Inubaka - przesympatyczna manga, nie tylko dla wielbicieli psów. Jakaś dobra dusza wrzuciła zeskanowane 10 tomów, jest co poczytać. Główna bohaterka zbiegiem okoliczności znajduje pracę w psim sklepie i to doprowadza to całej masy zabawnych sytuacji. Można się zdrowo pośmiać, ale i poważniejszych momentów nie zabraknie, wszak nasi ulubieńcy żyją jednak dużo krócej od nas.

Tegami bachi po przeczytaniu mangi ocena anime poleci, oj mocno. Manga po prostu nie katuje czytelnika niepotrzebnymi wstawkami dłużej niż to konieczne. Jak ktoś chce się dowiedzieć co się stało z Gauche, dowie się tego z mangi. W anime przeczuwam fillerowy, łzawy finał.

I porcyjka najnowszych chapterów z kończących się w tym roku mang:
Vagabond 290 - nuda, Musashi biega, skacze, macha mieczem, Matahachi opowiada, a czas przecież doprowadzić do ostatecznego pojedynku dwóch najsilniejszych wojowników w Japonii
Fullmetal Alchemist 104 - hmm... Kill'em all? Nie, to blef. Ale coraz bardziej mi się wydaje że jeszcze zostało sporo do rozegrania. Nie mogę się doczekać scen z finału w wersji anime. To będzie coś wielkiego.

I dla odmiany coś, co nigdy się nie skończy, czyli Berserk, 311:
Znowu wesoło i pociesznie. Piratów spotkało to, co spotyka ich kolegów po fachu w komiksach o Asteriksie. Bohaterowie docierają do jakiejś niezbyt przyjaznej wyspy, na której mieszka coś groźnego. Czyli pewnie czeka nas jeszcze trochę rzezi przed dotarciem do wyspy elfów.



edo - Śr mar 31, 2010 6:40 pm
Przeczytałam dwa pierwsze rozdziały Tokyo Bardo i nie mogę się doczekać dalszych części. Po pierwsze strasznie się cieszę, że Gatou Asou wreszcie rysuje coś innego niż hentaje. Ma chłop talent do postaci, choć niektóre aż biją podobieństwami do projektów jego autorstwa z Moribito-ot choćby najbardziej uderzający przykład to (dziewczynka wyglądająca jak Saya . Można znaleźć białowłosą Balsę i Jina z kitką, jakby to kogoś zachęciło:P Ale niemniej cieszy mnie sposób w jaki rysuje twarze (bohaterowie zdecydowanie są charakterystyczni), choć do tła można mieć wiele zastrzeżeń (jeżeli się pojawia). Za to fabuła zapowiada się na coś co bardzo lubie-kryminał+egzorcyści+fantastyka, czyli przepis jak podbić moje serce Trudno oceniać po wstępie do historii, ale zapowiada się całkiem obiecująco.

A z reszty:
Adarshan no Hanayome-wybrana na ślepo i dość szybko porzucona. Co mnie wogóle podkusiło? Z reguły nic ciekawego w ten sposób nie udaje mi się wybrać, ale co robić jak człowiek ma pisać pracę. W skrócie-młody książe zostaje zaręczony z jeszcze młodszą księżniczką wrogiego państwa, aby nastał pokój i miłość. Ale sprawa nie taka prosta, bo księżniczne jakoś się nie uśmiecha dowódca, który prowadził kampanie przeciwko jej krajowi (ach te wybredne baby). W tle jakaś tam fabuła i niby spisek. W każdym razie niezbyt śmieszne, a usładzanie wszystkiego dają obrzydliwy efekt uwzględniając, że narzeczona ma 10 lat.



edo - Śr kwi 14, 2010 5:30 pm
Ale ostatnio miałam do poczytania. Sorki za post pod postem.

Zaczęłam czytać (jestem na 9 rozdziałe) "Goodnight Punpun" i jak narazie jestem dobrej myśli. Autor ładnie trzyma granicę między surrealizmem a tytułem obyczajowym. I perspektywa młodego Punpuna jest całkiem ciekawa. I choć w sumie nie jest to komedia to niektóre momenty zrzucają z krzesła przynajmniej ja tak miałam przy zaklęciu przywołującym Boga Można byłoby mieć jak zawsze jakieś zastrzeżenia, ale w natłoku tytułów ostanio pozytywnie się wyróżnił (pomijając Tokyo Bardo na które czekam, czekam i doczekać się nie mogę). Graficznie świetny, ale co ważne treść też tam jakaś jest.

Fairy Cube-chyba nie potrafię się przekonać do Kaori Yuki (albo sięgam po nie to co trzeba). W każdym razie pozycja jak dla mnie znacznie słabsza. Teoretycznie opowieść o chłopcu, który widzi wróżki oraz o spisku związanym z światem baśniowym mogłaby być ciekawa, zwłaszcza że autorka robi wrażenie zorientowanej w temacie. Ale nie, wszystko musi być po staremu, łącznie z monologami wspominkowymi prawie wszystkich postaci (czyli-"jestem niby zły, ale teraz zrobię przerwę w ważnym fabularnie momencie i opowiem czemu tak a nie inaczej postępuję). Bohaterowie dość typowi i o ile byłabym ich w stanie zaakceptować, to dobroduszny, mdły Ian jest nierealnie wyidealizowany. Jako niewinna ofiara będzie jeszcze współczuć swojemu oprawcy, ech. Więc ogólnie jestem na nie, ale to też zupełnie nie mój typ.

7th Period is a Secret-tu krótko-kolejna manga o uczennicy i wspierającym ja nauczycielu. Bardzo ładnie narysowane i właściwie to wszystko, nie czarujmy się

Ann Cassandra-Rzecz o dwójce uczniów obdarzonych jasnowidzeniem i w związku z tym zajmujących się przełamywaniem złych przepowiedni.Absolutnie przeciętny shonen, z wyjątkowo denerwującą manierą nie kontynuowania wątków z poprzednich rozdziałów. Przykład w jednym rozdziale pojawia się jegomość chcący za wszelką cenę przeszkadzać bohaterom w każdym przedsięwzięciu, ale po pierwszej klęsce znika bez słowa. Dodatkowo "główny wątek" jest wprowadzony topornie i na siłę pod sam koniec. Zdecydowanie zabrakło miejsca. Taka manga mogłaby być przyzwoitą rzemieślniczą robotą, gdyby była dłuższa i lepiej rozplanowana. A tak słabiuchno.

Edit: Mógłby się ktoś do topiku dopisać, bo głupio mi pisać post pod postem



Grabiarz - N kwi 25, 2010 6:02 am
A ja napiszę, bo warto coś wspomnieć o innych dziełach Hirokiego Endo
Ludzie mają w sobie taki automatyzm i gdy słyszą Endo, od razu myślą: Eden. Nawiasem mówiąc przeczytałem niedawno ostatni tom. Zakończenie jest dobre. Nie dla wszystkich oczywiście, bo autor nie byłby sobą gdyby w końcówce nie uśmiercił kilku ważnych postaci, ale ogólnie ładnie się to wszystko rozwiązało. Kto wie czy to nie najlepsza manga cyberpunk, skoro zachwyciła takiego wroga gatunku jak ja. Na pewno jest to najlepsza manga wydana jak dotąd w Polsce.

Po skończeniu Edenu autor wziął się za All-rounder Meguru mangę o shooto, czyli takiej sztuce walki, w której prawie wszystko jest dozwolone. I czyta się świetnie. Co prawda większość postaci oraz główny bohater są mocno nastoletni, ale problemy wieku młodzieńczego nie zajmują aż tak wiele miejsca. Pojawia się też (jak zwykle!) wątek mafijny więc na niesportową brutalność też można liczyć. Poza tym jeszcze się nie sekszą, ale pewnie niedługo zaczną. I na koniec trzeba wspomnieć o dialogach. Celne riposty i pomysłowe docinki to jedna z cech charakterystycznych tego tytułu.

Endo's short stories to z kolei dwutomowy zbiór historyjek. Jedne są optymistyczne, inne dołujące (tych jest więcej) ale znowu dużo przemyśleń o ludzkim życiu (i jego ulotności), trochę seksu, znowu mafia i przemoc. Ciekawostka - jedna z historyjek to autobiografia Endo z czasów gdy miał 30 lat, był znudzony życiem i zainteresowany licealistkami. Za ten dystans do siebie tam ukazany uwielbiam tego gościa



Góral - Pt kwi 30, 2010 3:04 pm
A ja ostatnio w jeden dzień pochłonąłem 10 tomów Kenjiego. Najlepsza manga z gatunku sztuk walki jaką miałem okazję czytać. To nie jest tytuł pokroju Tenjou Tenge, którego najmocniejszą stroną są pięknie narysowane kobiece postacie i masa golizny, a walki to większa bajka niż DB, ale naprawdę solidny tytuł, w którym nie ma fanserwisu, a wszystko trzyma się kupy. Nie ma megazordów, smoków, kamehameh, i tym podobnych bzdetów, są za to realizm, świetna kreska i sporo humoru. Czyta się ją znakomicie i podejrzewam, że nawet dziewczynom mogłoby się spodobać (szczególnie pierwsze tomy, gdy Kenji jest jeszcze szkrabem).

Manga opowiada historię chłopca, któremu dziadek zaszczepił pasję zgłębiania sztuk walki, a w szczególności kung-fu i jej najbardziej destruktywnej odmiany - Bajiquan. Przede wszystkim bardzo rzadko w mandze spotkać można odniesienia do chińskiej kultury, a jeszcze rzadziej, by to ona była główną osią fabularną. Założę się, że część z was czytając moją opinię myśli sobie: "Łeee, sztuki walki, nuda." Ostrzegam przed tym, bo naprawdę warto przejrzeć tę mangę. Jeśli ktoś lubi filmy rodem z Hongkongu to na pewno się nie zawiedzie, a jak pisałem wcześniej również płeć piękna znajdzie tu coś dla siebie.



edo - So maja 01, 2010 12:09 pm
To muszę się chyba kiedyś za Hirokiego Endo wziąć. Kiedyś przez przypadek wpadł mi w ręce jeden tom Edenu, ale jako że wyrawany z kontekstu nie przypadł mi tak do gustu. Ale byłam wtedy delikatną, małą dziewczynką, więc radosne uśmiercanie bohaterów i ilość seksu mogły mnie przepłoszyć

A ja ostatnio przeczytałam Doubt, czyli rzecz o szóstce młodych ludzi uwięzionych razem i skazanych na grę zwaną "Rabbit Doubt"-w skrócie są "królikami" wśród których kryje się kłamca "wilk". Jeżeli nie znajdą go w porę, wszyscy zginą. Oczywiście istnieje też spore prawdopodobieństwo pomylenia się w osądzie. Przynam, że pierwsze tomy były całkiem ciekawe i zdawało się że tytuł będzie trzymać jakiś poziom, ale niestety od pewnego momentu jedzie po równi pochyłej w dół. A nic bardziej nie denerwuje niż fatalne zakończenie mam wrażenie, że ktoś tu zamiast odrobić pracę domową na temat możliwości hipnozy, oczytał się teorii spiskowych o Sirhanie albo naoglądał się "Mandżurskiego zabójcy". Naprawdę ostatnie rozdziały mnie rozczarowały-nie dość że były przewidywalne, to jeszcze boleśnie niestaranne.

Drugi tytuł to wielce melodramatyczne "Bitter Virgin", czyli miłość zwykłego nastolatka i bardzo zranionej w przeszłosci dziewczyny. Tu sytuacja odwrotna-początek fatalny-łopatologiczny i właściwie nudny. Po 20 rozdziałam prawdopodobnie czytelnik zaczyna się już przyzwyczajać i mu wszystko jedno. Ogółnie tytuł przydługawy i raczej nieciekawy-jako romans bez fabuły powinien mieć realistycznych, starannie nareślonych bohaterów, a właściwie wszystkie postacie (no może poza siostrą głównego bohatera) są strasznie poszkodowane i jednowymiarowe. Czyli nie.

I chyba będę musiała posłuchać rekomendacji Górala, bo poza Punpunem na nic sympatycznego nie udało mi się ostatnio trafić.



edo - Cz cze 10, 2010 9:25 pm
Przepraszam za podwójnego (znowu), ale wydarzyło się coś co dla mnie zdecydowanie na niego zasługuje. Dorwałam ostatni rozdział Fullmetal Alchemist Jakkolwiek prostoliniejnie to brzmi, to aż nieswojo się czułam czytając ostatnie 20 stron. Dzisiaj jestem roztargniona i trochę napiszę, ale coś czuję że o tej mandze jeszcze nie raz wspomnę.

Uwaga! Osoby które chcą czytać są uprzejmie proszone o nie odsłanianie sobie spoilerów. To naprawdę psuje zabawę, a będę pisać z ostatnich rodziałów.

Ostatecznie jestem dość zadowolona. Mimo nienastrajającego dobrze Final Battle (zresztą nie tylko ten rozdział powiał bijatyką) i faktu że na świeżo nie jestem zadowolona z rozwiązania niektórych wątków, w tym tak istotnego jak pokonanie Ojca,, to nie mogę odmówić pewnego uroku zakończeniu. Ostatecznie już wcześniejszy przewrót wojskowy był ciekawie poprowadzony i samo zakończenie też okazało się przemyślane. Podobał mi się całkiem rozwój postaci (dobra może poza Greedem, TROCHĘ go przesłodziła na koniec) i fakt że tak długa historia miała ręce i nogi. Widać że autorka miała to przemyślane. Miło że można się było dowiedzieć co stało się potem z wieloma postaciami, ale chciałabym trochę więcej-jakiejś wzmianki o Izumi, coś więcej o Rizie czy Runfun. No i na Ala się nie napatrzyłam nawet, no! Nawet alchemikowate oświadczyny mi tego nie wynagrodzą!. Chociaż pokazanie, że koniec jakiejś przygody nie jest końcem historii bohaterów jest akurat dobre, cóż poradzić że wygłodzony fan chciałby więcej

BTW Ja chyba jestem spaczona. Przy całej sytuacji z amoniakiem miałam wewnętrzne pretensje do autorki, że wystarczyło Edowi nosek zatkać. Nie lubię jak ktoś nie docenia straszliwej potęgi amoniaku!



Manni - Śr cze 16, 2010 5:41 pm
rzecz o szóstce młodych ludzi uwięzionych razem i skazanych na grę zwaną "Rabbit Doubt"-w skrócie są "królikami" wśród których kryje się kłamca "wilk". Jeżeli nie znajdą go w porę, wszyscy zginą. Oczywiście istnieje też spore prawdopodobieństwo pomylenia się w osądzie.



edo - Śr cze 16, 2010 7:21 pm
A tak się zastanawiałam czy ktoś jeszcze w to grał Ale moja grupa nie była zbyt ogarnięta, na początku z reguły ginął detektyw i przynajmniej jeden policjant. No niestety ja też nie mam aktualnie zbytnio z kim się bawić, zwłaszcza że im więcej tym lepiej, ale może w wakacje da radę z koleżankami z roku.

I przepraszam za offtopic Ale mangi ostatnio mi nie idą. Jestem około 49 rozdziału Punpuna i wciąż mi się podoba. Poza tym próbowałam się wziąć za Save today again (tak spodobała mi się nazwa), ale chyba robię się za stara na historię o chłopcu i obcych z sąsiedztwa. I jeszcze zastanawiałam się nad Golden Boy'em, ale trochę przeraziła mnie informacja, że manga jest znacznie bardziej przaśna od w sumie poczciwej serii TV. I za nic nie mogę dorwać nigdzie następnego rozdziału Tokyo Bardo, które zapowiadało się fenomenalnie.



Sir_Ace - Wt cze 29, 2010 8:58 am
Jadę dalej z Tsutomu Niheiem. Ostatnio Abara. Niby to samo co zwykle, ale jego rysunki mógłbym oglądać w nieskończoność.

Btw. Hanami ma wydać Pluto Urasawy



Grabiarz - Wt cze 29, 2010 3:54 pm

Btw. Hanami ma wydać Pluto Urasawy

You've made my day



Góral - Wt paź 19, 2010 9:03 pm
Bankara - one shot Sorachi-senseia. Obowiązkowa lektura dla fanów Gintamy. Więcej na jego temat wypowiem się jutro (chyba ;P).



Ximinez - Wt paź 26, 2010 12:12 am
Po ponad roku przestojów (i dzięki braku internetu) zebrałem się w sobie i nadrobiłem Holica. Seria trzyma poziom do zniknięcia/śmierci Yuuko, odkąd Watanuki przejmuje sklep całość zaczyna z lekka się kaszanić jeśli chodzi o trzymanie w napięciu. Całość toczy się swoim tempem, kreska jest prosta ale staranna, postaci rozwijają się z biegiem fabuły. Na początku zapoznałem się z serialową adaptacją i podtrzymuje zdanie, że jest ona bardziej przyjemna w odbiorze niż manga ( ze względu na dobre odwzorowanie fabularne, bogatsze wykonanie, kapitalną ścieżkę dźwiękową oraz świetny dobór seiyu. Jednak ze względu na nadnaturalną tematykę każdy dodatkowy element budujący atmosferę jest jak najbardziej na plus). Nazbierało się tyle tomów, że można spokojnie by wydać 3 sezon. Jako spoilerowy masochista nie doczekałem się rozwiązania znanego z najnowszego OVA chociaż ostatni rozdział mangi może budzić pewne nadzieje na powrót Wiedźmy wymiarów... chyba, że w Tsubasie stało się coś o czym powinienem wiedzieć odnośnie tego zdarzenia



Grabiarz - Pn lis 15, 2010 5:31 pm
Adolf Tezuki. Manga opowiada historię trzech mężczyzn, których łączy to samo imię: jednym jest syn niemieckiego wysokiego urzędnika mieszkającego w Japonii, drugim niemiecki Żyd, jego przyjaciel, a trzecim jeden z największych zbrodniarzy jakich widział ten świat. Manga jest próbą rozliczenia się z niełatwą przeszłością, zarówno wobec Japończyków, jak i ich europejskich sojuszników. Wnikliwie przedstawione mechanizmy nazistowskiej indoktrynacji, rodzenie się i coraz większe nakręcanie bezzasadnej nienawiści. Takiej, która trwa, nawet gdy wojna dobiegnie końca. Autor poprzez mocno groteskowe przedstawienie postaci Hitlera pokazuje jak bardzo chora, nielogiczna była ideologia, którą wyznawał. Także wiele wstrząsających scen zbrodni i tragicznych historii poszczególnych postaci nikogo nie pozostawia obojętnym. I końcowe przesłanie, gaszące zupełnie wszelką nadzieję. Manga daje dużo materiału do przemyśleń i jest jednym z najlepszych antywojennych manifestów z jakim się zetknąłem.



sketch - Pn lis 15, 2010 6:07 pm

... chyba, że w Tsubasie stało się coś o czym powinienem wiedzieć odnośnie tego zdarzenia

Oj Tsubasa-kiełbasa... Przez tego wstrętnego holica i za to się zabrałam. Generalnie clampówny przekombinowały. Sam pomysł z ogólnym clampowskim uniwersum jest dobry/ciekawy tylko kiedy wszystkie nitki zaczynają się łączyć okazuje się, że powstaje z nich straszny kołtun. Jeśli chodzi o wątek holicowy w tsubasie- rzecz się wyjaśnia pod koniec. I wedle perspektywy, która tam się rysuje Yuuko nie powinna wrócić. Tożsamość Watanukiego to początek 26 tomu, a samo rozwiązanie akcji z Yuuko to już ostatni 28 tom, gdzie wątek wiedźmy staje się klamrą wiążącą (to takie małe zachęcenie do zaspoilerowania sobie- w dobrej wierze, albowiem szczerze wątpię, żeby jakieś wyjaśnienia sytuacji miały się w następnych chapterach holicowych pojawić). Ale kto wie, jak bardzo wierne swoim pomysłom pozostaną panie w dalszych holicach...
Mnie się natomiast, jeśli chodzi o anime, bardzo podobało krótkie holic rou- miało klimatyczny początek i melancholijną końcówkę (plus śpiewający Shikao, który jak zawsze super jest).



Ximinez - Pn lis 15, 2010 11:45 pm
@ sketch: Dobrze wiedzieć, daruje sobie czytanie, najwyżej machnę określone rozdziały.

Ja w swojej Type-Moonowej batalii przebrnąłem przez przetłumaczoną część Tsukihime oraz całe Melty Blood. Anime, odcinając się od pierwowzoru, było na swój sposób godne obejrzenia, jednak jako adaptacja VN zasługuje co najwyżej na wiadro pomyj wycieczkę na pal. Manga pod tym względem stara się wiernie oddać część wydarzeń z gry i jednocześnie dodaje i zmienia kilka rzeczy (rewelacyjne spotkanie Ciel-Akiha). Chwała autorowi za przemieszanie wydarzeń z różnych ścieżek aby zachować logiczny ciąg przyczynowo skutkowy i wyrzucenie elementów, które były istotne w grze, a w mandze wprowadziły by niepotrzebne zamieszanie. Potrzebowałem chwili aby przywyknąć do kreski, nie dla tego, że jest niestaranna, po prostu różni się od tego, do czego przyzwyczaił mnie Takashi Takeuchi. Całość nie wywarła na mnie takiego wrażenia jak VN (przypominając sobie ścieżkę Hisui mam ciarki na plecach), ale czytało mi się bardzo przyjemnie. Wspomniana scena walki Ciel z Akihą czy pojedynek Shikiego z Nero w pełni rekompensują to co zostało spartaczone w anime.

Co do Melty Blood - nie zachwyciło... nie można spodziewać się wiele po adaptacji mordoklepki. Fabule poza brakiem skomplikowania nie można wiele zarzucić, nowa bohaterka zgrabnie wpasowała się w szereg znanych twarzy. Całość specjalnie nie wciąga ani nie trzyma w napięciu. Wątek jest krótki, pozbawiony głębi i stara się przyciągać głównie znanymi i lubianymi postaciami. Do kreski nie mogłem się przyzwyczaić aż do ostatniego kadru (oczy). Raczej dla fanów uniwersum, chociaż i tu jest różnie bo zachowanie części postaci diametralnie zmieniło się w stosunku do Tsukihime.

W zagłębianiu się w franchise Tsukihime jestem już w dość zaawansowanej fazie i z niechęcią przyznaję, że całość dla mnie zaczęła się i skończyła na Visual Novel. Depresyjna i mroczna historia, kameralnie opowiedziana potrafiła mnie przykuć na długie godziny do monitora. Szkoda, że reszta tytułów to raczej dodatki dla fanów. Plus Disc wyjaśnił kilka niedomówień, Kagetsu Tohya to jedna wielka głupawka (nie wiem kiedy ją przerobie do końca), Melty Blood jest bardzo dobrą bijatyką, ale sprawdza się jedynie w tej materii. Jedynie manga Tsukihime jest bardzo dobrym dodatkiem, przy czym potrafi się obronić jako samodzielny produkt.

PS: Wyprowadzona z równowagi Akiha ma miejsce w moim sercu niezależnie, w którym tytule się pokazuje Patrzenie jak beszta Shikiego, ignoruje towarzyszki brata albo pali żywcem różne plugastwa nigdy mnie nie nudzi.