Seriale TV
Góral - N sie 01, 2010 7:00 pm
Temat powstał po to, by nawrócić widzów anime na seriale, które bardzo często przebijają nawet najlepsze produkcje japońskie. Jeśli ktoś zna jakieś dobre tytuły (mogą być też azjatyckie) to będę wdzięczny za informację.
Początkowo temat miał się zwać "Górala przewodnik po serialach" (bo pierwszy post tak właśnie będzie wyglądać, a kto wie czy nie będzie ostatnim), ale stwierdziłem, że taki tytuł odstraszyć mógłby inne osoby przed podzieleniem się własnymi propozycjami. Czas pokaże czy za moment nie zostanie zakopany gdzieś głęboko, ale mam nadzieję, że chociaż ktoś na tym skorzysta.
Pisane na szybko (choć bawet gdybym poświęcił na to tydzień nie byłoby dużo lepiej przy moim talencie pisarskim), niezbyt składnie czy ładnie, ale powinno mniej więcej dać rozeznanie i ułatwić wybór.
Pokuszę się również o zasugerowanie jaki serial mógłby spodobać się poszczególnym osobom (pewnie w większości moje przyporządkowanie nie będzie trafne, ale co tam, najlepiej obadajcie pierwszy odcinek i sami mnie zjedźcie za nieuważne czytanie i kiepską intuicję).
Breaking Bad
Dla Daldowa, Tassadara, Pottero i wszystkich tych, którzy lubią dobry scenariusz, a nie przeszkadza im spora dawka brutalności
Bardzo nietypowy, oryginalny i równocześnie genialny serial. Jego głównym bohaterem jest nauczyciel chemii w liceum, który po dowiedzeniu się, że ma nowotwór złośliwy i zostało mu kilka miesięcy życia postanawia dorobić na boku wytwarzając metamfetaminę, by zapewnić byt swojej rodzinie gdy go zabraknie. Prowadzi to do niesamowitych komplikacji i jest źródłem wielu tragicznych, ale także zabawnych sytuacji.
Warto zapoznać się z tym serialem nie tylko ze względu na interesującą fabułę (scenarzyści tego serialu to geniusze, już pierwszy sezon był dopracowany, ale trzeci dosłownie miażdży), ale również znakomitą grę aktorską i wspaniałe postacie, które czynią ten serial tak unikalnym.
Każda pełnoletnia osoba powinna zerknąć na ten serial choćby po to, by zobaczyć, że nie tylko w anime zdarzają się perfekcyjnie dopracowane scenariusze (podejrzewam, że Daldowowi by się spodobał). Właśnie, zapomniałem wspomnieć, serial ten zawiera masę brutalnych scen, których na próżno by szukać w innych serialach (nawet Dexter wymięka przy tym co tu się dzieje).
9+/10 + znaczek jakości Górala
Burn Notice
Dla Tassadara i osób, które lubiły MacGyvera albo City Huntera
Połączenie MacGyvera i Drużyny A w wersji bardziej realistycznej. Serial opowiada historię szpiega, który z dnia na dzień, w środku niebezpiecznej misji zostaje spisany na straty. Po niełatwym powrocie z wrogiego terenu trafia do Miami gdzie by odnaleźć osoby, które go wrobiły musi zająć się drobnymi problemami jak wykurzeniem gangsterów, kradzieżą dokumentów, czy wysadzeniem jakiegoś budynku. Wszystko to wygląda bardziej realistycznie niż wynika z tego co napisałem dlatego radzę zapoznać się choć z jednym odcinkiem zanim się go spisze na straty. 7+/10
Castle
Dla wielbicieli seriali detektywistycznych (ale nie w stylu CSI, ale Bones raczej, z tym, że Castle jest pozycją lepszą IMO) i nie tylko. Strzelałbym, że Sketch, Nanalu, Edo i Shinyu powinny być zainteresowane, bo są tu i romans, i dramat, i komedia plus znakomity duet bohaterów, pomiędzy którymi widać chemię.
Świetny serial kryminalny, który z miejsca zastąpił pustkę po zeszmaconym Bones. Łączy w sobie najlepsze cechy Monka i Bones, tzn. są tu ciekawe zagadki kryminalne rozwiązywane za pomocą dedukcji, a nie sprzętu sci-fi, a do tego para głównych bohaterów tworzy duet lepszy niż Bones i Booth. Jest tu sporo akcji (i to naprawdę fajnych motywów), humoru i przede wszystkim świetnych dialogów. Zdecydowanie polecam. 8+/10
Detektyw Monk
Trudno powiedzieć komu z Azunime polecić ten serial. Serial stricte detektywistyczny. Elementy komediowe raczej nie wystarczą żeby ktoś się nim zainteresował jeśli nie lubi zagadek kryminalnych.
Najlepszy serial detektywistyczny jaki istnieje. Bardzo interesujące, a niejednokrotnie wyjątkowo pomysłowe i trudne zagadki kryminalne, do tego świetny główny bohater (plus 3 kolejnych), wciagajacy wątek przewodni i sporo humoru czynią ten serial łakomym kąskiem dla każdego wielbiciela twórczości Arthura Conana Doyle'a. 10/10 +znaczek jakości Górala
Dexter
Grupa docelowa powinna wyglądać podobnie jak przy Breaking Bad, ale z tego co się orientuję i dziewczyny znajdą tu coś dla siebie.
Serial-thriller, którego bohaterem jest naukowiec (można powiedzieć patolog, choć niezupełnie byłoby to prawdą) badający krew na miejscach zbrodni, jej rozprysk i ogólną mechanikę (trajektoria, kąt uderzenia/ciosu, itp.), mający przy okazji dość oryginalne hobby - zabijanie przestępców owiniętych w folię i rozczłonkowywanie ich na stole. Ciekawa fabuła, świetni aktorzy i bohaterowie to jeden z wielu atutów tego serialu. 9/10
Firefly
Hmm... Dla wielbicieli Cowboy Bebopa? Z tym, że Firefly jest sto razy lepsiejszy ;P.
Mój ulubiony serial, przebijający wszystko. Miażdży na całej linii i nigdy nie wybaczę osobom odpowiedzialnym za jego kasację. Żaden fikcyjny twór nie wpłynął na mnie tak jak Firefly. Chętnie zrezygnowałbym z oglądania anime byleby tylko zobaczyć sequel Firefly'a. Niestety teraz nie ma już na to szans. Zresztą nawet gdyby w tym momencie ktoś zarzucił miliardem dolarów i sprowadził wszystkich starych aktorów (Filliona, Baldwina, Baccarin, itd.) byliby oni zbyt oderwani od klimatu i wyszłoby gorzej niż mogłoby być.
Krótko: sprzedałbym wątrobe, nerkę i płuco byleby powstała kontynuacja.
Ocena: Over 9000!!! /10 +super-hiper znaczek jakości Górala
Jekyll
Dla Daldowa.
Całkiem niezły, króciutki brytyjski serial luźno nawiązujący do Doktora Jekylla i pana Hyde'a. Ma dość słabą końcówkę, ale ogólnie warto obadać. 7+/10
Jerycho
Dla fanów Fallouta
Serial w postapokaliptycznych klimatach, czyli jak wyglądałby mały kawałek świata po nuklearnej katastrofie. 7/10
Justified
Dla osób, które bardziej cenią sobie inteligentne dialogi i świetnych bohaterów niż dopracowane sceny akcji
W skrócie jest to serial kryminalny, w którym sprawy załatwiane są w niekonwencjonalny sposób (nie a'la Chuck Norris, czyli wejście z buta, pif-paf wszyscy nie żyją), a przede wszystkim występują w nim wspaniali aktorzy, grający naprawdę ciekawych bohaterów. To oni właśnie są siłą napędową serialu. Oni i ich dialogi. Naprawdę warto zapoznać się z tą perełką wśród kryminałów. Adaptacja bestsellerowych powieści. 8/10
Lie to Me
Trzeba obadać pierwszy odcinek, jak isę nie spodoba nie ma sensu oglądać dalej
Co by było gdyby istniała organizacja, której członkowie potrafiliby wyczytać z mimiki twarzy emocje i stwierdzić czy ktoś mówi prawdę czy nie? Oryginalny i ciekawy serial kryminalny (nie sci-fi). 7/10 (ale warto sprawdzić)
Life (Powrót do życia)
Dla wielbicieli seriali kryminalnych obowiązkowa pozycja.
Mało znany serial kryminalny, a szkoda, bo to prawdziwa perełka. Świetne dialogi, sporo humoru, ciekawe zagadki kryminalne + znakomity wątek przewodni. Obok Monka najlepszy serial kryminalny. 9+/10 +znaczek jakości
Lost
Zakręcony serial, trochę przedobrzony, ale generalnie udany. 8+/10
Nash Bridges
Udany serial kryminalny i najlepsza produkcja z udziałem Dona Johnsona (IMO). Nawet Policjanci z Miami wymiękają przy tym (I-sza seria Miami Vice by się nawet broniła, ale później było fatalnie)
8/10
Pushing Daisies
Dla wszystkich, którzy cenią sobie pomysłowość, ciekawą fabułę i świetnych bohaterów, czyli pewnie dla wszystkich aktywnych czytelników Azunime.
Opowiada on o człowieku, który posiada zdolność wskrzeszania organizmów, czy to roślin (nawet zgniłym truskawkom potrafi przywrócić dawną soczystość), zwierząt czy ludzi. Jego umiejętność ma jednak ograniczenia, wskrzeszona osoba może żyć na świecie jedynie wtedy, gdy zostanie poświęcone życie innej, co więcej jeśli dotknie ją jeszcze raz, ta osoba umrze, a on nie będzie w stanie jej już przywrócić do życia. Po dotknięciu pierwszy raz ma 60 s na podjęcie decyzji czy zostawiać âźzombieâ przy życiu, czy cofnąć decyzję i uchronić kogoś innego przed śmiercią. Całość zalatuje trochę baśnią (szczególnie początkowe kilka minut jest dziwne) jednak warto obadać pierwszy odcinek. Szczególnie wielbiciele Death Note powinni się tym tytułem zainteresować moim zdaniem, Ned - główna postać to taki anty-Yagami Light.
10/10 +znaczek jakości Górala
Star Trek (ST:TOS)
Star Trek: The Next Generation
Star Trek: Deep Space 9
Star Trek: Voyager
Jeśli chodzi o Star Treki, w życiu nie pomyślałbym, że ten serial może mi się spodobać jednak po obejrzeniu pierwszego odcinka TNG zostałem wciągnięty w świat wykreowany przez Gene'a Roddenberry'ego i z każdym nastepnym było lepiej. Na pewno nie dla każdego (szczególnie archaiczny ST:TOS), ale warto sprawdzić czy komuś podpasuje. IMO, TNG>TOS>DS9>Voyager>Enterprise
The Good Wife (Żona idealna)
Jeśli ktoś lubi seriale o prawnikach lub detektywistyczne (najlepiej żeby spełniał oba te warunki) to na pewno zacznie wielbić ten serial. JAG, Orły z Bostonu, itp. to chłam przy tym. Pewnie dziewczynom prędzej się spodoba, ale ze względu na ciekawy scenariusz i oryginalne podejście do wydawać by się mogło wyeksploatowanego motywu, powinno zainteresować wszystkich.
Serial o prawnikach, ale takich z zacięciem detektywistycznym. Naprawdę interesujący. Jeśli ktoś lubił JAG-a to to jest znacznie ciekawsze. No i Kallynda :D.
10/10
The Shield
Tylko dla osób o mocnych nerwach (nie wymieniam z nicka żeby nie było, że kogoś pominąłem ;P).
Jest to serial nietuzinkowy, nic nie jest tu czarne czy białe. Bohaterowie robią złe rzeczy z dobrych pobudek i dobre rzeczy ze złych, są niezwykle przekonujący, sprawiając, że widz momentalnie przywiązuje się do nich. Serial miażdży (i to wielokrotnie), wjeżdża na psychikę jak mało który. Nie ma tu sielanki jak w większości seriali tego typu, nigdy nie wiadomo który z bohaterów zniknie w ten czy inny sposób. Co ciekawe trzyma poziom przez całe 7 sezonów, a końcówka to majstersztyk. Jeśli komuś podobał się Dexter, polecam zabrać się za "Świat gliniarzy" (bo tak brzmi polski odpowiednik).
9/10 +znaczek jakości
White Collar
Dla wszystkich chyba.
W skrócie: serialowa wersja âźCatch me if you canâ, czyli klasyczny motyw współpracy przestępcy ze stróżem prawa (inny świetny serial w tych klimatach to Hardcastle i McCormick). Brakowało mi takiego serialu, lubię gdy bohaterowie nie są jednoznacznie źli czy dobrzy, lubię oglądać piękne kobiety i lubię pomysłowy scenariusz. Wszystkie te elementy można znaleźć w tym serialu.
10/10
Poza tym są jeszcze Sherlock (dopiero wyszedł odcinek, ale jest genialny), Deadwood i pewnie kilka innych o których zapomniałem. Jakby ktoś nie mógł ich załatwić może będę w stanie pomóc.
Tassadar - Pt sie 13, 2010 9:43 am
"Detektywa Monka" znam i nawet lubię, ale osobiście uważam, że z czasem serial sporo traci na oryginalności i potencjale zaskakiwania. Wiele późniejszych zagadek jest dziecinnie prostych i oglądanie nie sprawiało mi już tyle frajdy gdy po 10-20 minutach już widziałem o co chodzi, a musiałem czekać jak Monk się męczy żeby na to wpaść. Za to główny bohater jak najbardziej nietypowy i szalony, ogląda się w dużej mierze dla niego. 7/10
Opinii o "Lost" nie podzielam - pierwszy sezon był niezły, potem to już męczarnia. Do końca nie dobrnąłem, gdyż już zwyczajnie nie miałem siły i skończyło się na 3 czy 4 sezonach w oczekiwaniu (płonnym) że coś zaczną wyjaśniać na pewno. 4/10
"Nash Bridges" - tu się zgodzę, bardzo klimatyczny serial kryminalny z mnóstwem akcji i postaciami których nie sposób nie polubić. Swego czasu leciał w TVP i naprawdę nieźle się przy nim spędzało czas. 7.5/10
Sam do listy dopisuję "House'a", o ile ktoś go jeszcze nie oglądał, to zdecydowanie powinien. Wciąga jak jasny gwint, i choć medycznie chwilami ociera się o s-f (albo raczej przypadki o prawdopodobieństwie niemal zerowym) to i tak warto oglądać - dla dialogów, dla rozbudowanych charakterów lekarzy i sensownie kreślonych relacji między nimi (ale znów, szansa na to,m że ktoś pozwoliłby takiemu lekarzowi działać na własną rękę to też około 0 ). 9/10
Góral - Pt sie 13, 2010 11:37 am
Jeśli chodzi o Monka to faktycznie było bardzo dużo słabych odcinków (później całe sezony wręcz), ale ze względu na całkiem sporo genialnych wystawiam temu serialowi najwyższe noty. Takich ciekawych zagadek kryminalnych jak tu nie znajdzie się nigdzie indziej. Z detektywistycznych bardzo porządny jest też nowy, bryt. serial Sherlock.
Co do House'a zaś, oglądałem wszystkie odcinki, które wyemitowano, ale ode mnie nie dostałby więcej jak 7/10. Jest zbyt schematyczny, wzloty i upadki House'a trwają w kółko, a medyczne przypadki aż tak szczególnie mnie nie interesują. Moim zdaniem czas już tę szopkę skończyć.
Kolejny serial, który mi się przypomniał to Chuck. Pokazuje on w zabawny sposób pracę szpiegów, ale nie tylko dla humoru warto go obejrzeć. Co prawda sama fabuła momentami jest ostro przegięta, ale w żadnym serialu nie dostanie się realistycznego przedstawienia pracy szpiega (na pewno nie w Burn Notice, ani nawet w Covert Affairs). Atutami tego serialu są piękne kobiety (w tym Polka grająca jedną z głównych ról) no i zakręcona fabuła. Na pewno nie dla każdego, trzeba by obejrzeć przynajmniej jeden sezon żeby w ogóle mieć pojęcie o tym serialu. Jego wadą na pewno jest schematyczność, ale rzadko kiedy seriale takie nie są (wyjątkiem jest np. The Shield).
Jest jeszcze True Blood, ale to bardzo brzydki serial i nawet nie będę go komentował (w 3-cim sezonie przekroczono wszelkie granice dobrego smaku).
Aaa, jak lubisz tak House'a Tassadar to polecam Royal Pains. Taki House-MacGyver na lekko.
Manni - Wt wrz 07, 2010 1:32 pm
Firefly
Hmm... Dla wielbicieli Cowboy Bebopa? Z tym, że Firefly jest sto razy lepsiejszy ;P.
Góral - Wt wrz 07, 2010 3:36 pm
Firefly
Hmm... Dla wielbicieli Cowboy Bebopa? Z tym, że Firefly jest sto razy lepsiejszy ;P.
Oho, jaaasne ;). CB przewyższa Firefly, minimalnie, ale jednak (ale to IMHO). Firefly to rzecz rewelacyjna, świetnie napisana (w końcu to Joss Whedon), zabawna, niegłupia, świetnie zagrana. Polecam zdecydowanie.
Tassadar - Śr wrz 08, 2010 7:51 pm
To ci muszę przyznać, ze tym spojlerowym cytatem zdecydowanie zachęciłeś mnie do zapoznania się z serialem. Nie ma co, scena musi być rozbrajająca, bo dialog jest przedni. Przypominają mi się najlepsze momenty "Zabójczej broni" i tego typu filmów z przełomu lat 80. i 90.
Co do dialogów, owszem, filmy i seriale TV mają zazwyczaj bardziej pomysłowe i cięte kwestie mówione, ale wynika to z faktu, że Amerykanom jakoś łatwiej to przychodzi. Lata doświadczeń Hollywood zrobiły swoje. Choć z drugiej strony "Black Lagoon", "Ginatama" albo "Irresponsible Captain Tylor" mają takie kwestie, że nie przynoszą wstydu nawet wobec największych hitów Z "Firefly" jednak dopiero przyjdzie mi je porównać.
Wśród anime nie znajdzie się pozycji, w której stawiano by tezę, że poświęcenie i wchodzenie w g*wno są nieraz niezbędne, by zwyciężyć zło, a często tego złego od dobrego różnią jedynie motywy, a nie czyny
Manni - Cz wrz 09, 2010 1:14 pm
No cóż, dialogi Whedona to rzecz w ogóle rzadko spotykana, nie tylko w anime, co w ogóle w kinie . Choć akurat motyw z "tym złym" i jego... hm, zejściem, Whedon wykorzystał już w "Buffy" (serial oczywiście polecam!).
W Cowboy Bebopie nie czuć było realizmu, który łatwiej było osiągnać dzięki aktorom i nierysunkowym scenografiom, moja uwaga odwracana była od tego co ważne i czasem zastanawiałem się co za bełkot (jak to w anime) tu wprowadzono (chociaż scena ze skorzystaniem z III ZDN była niezła).
Daldow - So wrz 11, 2010 9:43 am
A swoją drogą, polecam ten artykuł: http://www.overthinkingit.com/2009/11/0 ... roduction/ (pod artykułem powinny być odnośniki do następnych części). Nie czytałem całości (bo planuję taki wielki artykuł napisać sam, a boję się, że mógłby za bardzo wpłynąć na moje interpretacje), ale zdecydowanie widać tu, że autor naprawdę CB solidnie przeanalizował i dowód na to, że CB niejednoznacznym tworem jest i nie tak wcale naiwnym, jakby się wydawało .
A skąd pomysł że Cowboy Bebop jest tytułem naiwnym? Co do solidności autora, to trzeba przyznać, że jego robota jest pracochłonna i ma dość inkluzywny charakter jak na artykuł o japońskiej animacji. Trochę mnie tylko zastanawia sens rozbijania na czynniki pierwsze świadomości popkulturowej twórców Bebopa, ale jeśli ktoś czuje taką potrzebę to czemu nie. Prawda jest bowiem taka, że Watanabe jak słusznie zauważyłeś posługuje się pewnymi kliszami głównie zachodnich ikon kina popularnego i choć czyni to z nieprawdopodobną biegłości i świadomością, to cały czas mówimy o pewnej formie zabawy kontekstem, a nie próbą tworzenia jakiegoś aksjomatu ogólnego. Autor artykułu trochę za bardzo grzebie się w detalach i traci w pewnym momencie obraz całości. Takie mam przynajmniej odczucie po pobieżnym zapoznaniu się z jego treścią.
Góral - N wrz 12, 2010 5:02 pm
Przepraszam, że tak późno odpowiadam, ale nie miałem wcześniej zbytnio czasu na szczegółowe odniesienie się do wypowiedzi wyżej.
(...) Oglądałem ostatnio CB po raz kolejny i zupełnie nie rozumiem o co ci chodzi, gdy piszesz "bełkot". (...)
Bełkot to niewłaściwe słowo, które potocznie używam do określenia naciągnięć czy przedobrzeń. W anime występuje zawsze. Oczywiście czasem jest to usprawiedliwione ze względu na przyjętą konwencję lub specyfikę gatunku, ale w porównaniu do seriali z aktorami jest częściej i gęściej.
Musiałem złamać swoją zasadę nieoglądania danego anime więcej niż raz, by móc przedstawić konkrety. Oto one:
1) W pierwszym odcinku już sam narkotyk był trochę zbyt sci-fi jak na mój gust. Tzn. bardziej "matriksowy" niż "fajerflajowy" (czyt. unikanie kul wystrzelonych praktycznie z "point blank range"). Do tego prowadzenie fabuły było trochę sztuczne, jak choćby wtedy gdy do baru weszło dwóch głupków tylko po to, by wszystko wyśpiewać. Nadmierne sprzyjanie losu fabule jest bolączką tej serii, takich wymuszeń nie ma w Firefly'u. Tam wszystko jest bardziej naturalne i jeśli są jakieś komplikacje to wynika to z ich własnych poczynań, a nie boskiej interwencji. Co więcej w CB jest dźwięk w kosmosie (np. było słychać pękające szkło), a w Firefly'u na ten detal zwrócono uwagę (inna sprawa, że przy wybuchach dużych obiektów coś powinno być słychać ze względu na samo-zaserwowanie ośrodka, w którym dźwięk mógłby propagować).
2) Nadmierne umiejętności zwykłego człowieka, który błyskawicznie potrafi poradzić sobie z trzema uzbrojonymi przeciwnikami celującymi w niego z bliskiej odległości. River w pewnym sensie też była przedobrzona, ale to wynikało z pewnych przyjętych założeń (zwykłym człowiekiem nie była), chociaż i tak akcji w której rozwaliłaby 3 gości mierzacych do niej z pistoletów nie było AFAIR.
3) Wspominałem o nadmiernym sprzyjaniu losu fabule, ten odcinek (trzeci) jest koronnym tego dowodem. Dwóch tak samo wyglądających kolesi miało w kieszeni dokładnie ten sam i tylko jeden żeton, który szczęśliwie wymienili (była 50% szansa, że weźmie właściwy żeton gdyby Spike szczęśliwie nie schował go pod swojego buta). W tym samym dniu, w którym spotykają Faye akurat pojawia się odcinek dla łowców głów z nią w roli głównej. Najdziwniejsze było jednak, że Faye dała radę rozwalić wielki statek bojowy swoim małym myśliwcem... Ja to nazywam przedobrzeniem.
4) Mamuśka i małpy to było przegięcie, odc. nie trzymał się zbytnio kupy (choć jak wszystkie epizody Cowboy Bebopa oglądało się go świetnie). Uprzedzając pytanie co rozumiem przez nietrzymanie się kupy odpowiem, że sam pomysł na wirus powodujący cofanie w rozwoju, wyrastanie kłów i nadmierne owłosienie był mocno sci-fi. Do tego sama organizacja mamusi miała wyjątkowo duże wpływy (mimo, że terroryści udało im się jakoś dostać wirusa w swoje łapy no i utrzymać się z takich wypadów, w których tylko niszczyli właściwie). Brakuje mi w tym miejscu wielu wyjaśnień i pewnej spójności właśnie. W świecie Cowboy Bebopa jak się okazuje wszystko jest możliwe, od podróży przez "wormhole" do genetycznej degradacji. Jeśli w świecie nie ma ograniczeń wówczas zawsze można powiedzieć, że wszystko co się w nim dzieje jest spójne i zgodne z prawami w nim rządzącymi. Oczywiście CB aż taką chaotyczną serią nie jest, ale z tą spójnością wypada gorzej w porównaniu do Firefly'a.
5) Jeden z najlepszych odcinków, z świetną muzyką i atmosferą, ale też z przesadzonym upadkiem z 15 m (którego nikt by nie przeżył, szczególnie, że Spike nie leciał na trawkę, ale betonowe schody)
6) Dzieciak umiał strzelać na tyle dobrze, by wytrącić pistolet z ręki Spike'owi, ale nie mógł go później ani razu trafić. Do tego był szybszy niż Spike, który już miał pistolet w ręku (raczej Spike nie widział, by dzieciak miał broń w ręku, w przeciwnym razie jego zachowanie dawałoby świadectwo jego głupoty). Poza tym w tym odcinku o III ZDN nie słyszano, taki knypek obchodził się z gnatem jakby był wykonany z nanorurek, a odrzut byłby nieodczuwalny. Potrafił z niej wielokrotnie strzelać, do tego JEDNĄ ręką.
Na tym kończę swoje czepialstwo (na razie zatrzymałem się na 15 minucie 6-go odc.). Żeby była jasność - nie jestem haterem Cowboy Bebopa, wręcz przeciwnie. Po prostu musiałem podać jakieś argumenty, by nie wyjść na gołosłownego. Do mnie Firefly trafił idealnie, wpasowując się w mój gust doskonale. Stąd uważam go za dzieło perfekcyjne i najwyższy standard, a nawet, że się tak wyrażę - maksimum globalne ;). Wszystko inne blednie w porównaniu z tym serialem w moich oczach więc proszę nie "lać we mnie roztopionego żelaza" (że zacytuję ś.p. Dark Raela).
Jak najbardziej rozumiem, że nie każdemu ten serial się spodoba (jeden z moich kolegów nie mógł przebrnąć przez pierwszy odcinek, innemu Firefly się podobał, ale cytuję: "d*py nie urywa"). Trzeba samemu go sprawdzić, a nuż okaże się, że będzie o jednego "browncoat'a" więcej.
Edit:
Aaa! Przypomniała mi się jeszcze jedna głupota z 6-go odc. Czemu Giraffe nie powiedział po prostu Spike'owi że dzieciak to nie dzieciak. Zamiast tego zastosowano tu tani motyw nie zdradzania tożsamości sprawcy, bo tak jest fajniej, mimo, że po drodze robi się z postaci idiotę.
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL