Starzy Beatlesi
cze - N sie 25, 2002 1:30 pm
To moze nie zaden temat do dyskusji, po prostu chcialem podzielic sie z Wami swoja radoscia. Otoz dostalem od siostry na imieniny plyty ktorej dawno szukalem, a mianowicie Beatles Live At BBC. Wiele z utworow tam zamieszczonych znalem, poniewaz kiedys w latach 80. puszczali je w Trojce Mann i Metz. Ale powiem szczerze, nie moge sie ich dosc nasluchac, wlasciwie graja na moim odtwarzaczu naokraglo.
Te stare piosnki (wlasnie piosnki) uratowane przez Beatlesow przed zapomnieniem (w wiekszosci) maja zniewalajacy urok. Pewnie wszyscy tak zaczynali poznawac zespol - od She Loves, od wczesnych utworow. Pamietam, ze w tych zamierzchlych czasach mowilismy z innymi wielbicielami zespolu (mielismy po kilkanascie lat), ze zespol dzieli sie na wczesny i pozny. Wczesny - do 1965 roku, pozny - po. No i oczywiscie wolelismy wczesny, bo byl po prostu prostszy, latwiejszy, utwory bardziej wpadaly w ucho. Oczywiscie z czasem ten poglad sie zmienil-dojrzali Beatlesi to jest dopiero kawal DOBREJ MUZYKI.
Ale warto wracac do ich korzeni, do Hamburga, do nagran dla Decci (chociazby z Antologii), wreszcie do nagran dla BBC. Wowczas nic nie zapowiadalo zadnych experymentow, zadnej psychodelii. Z tych utworow wyziera po prostu ogromna radosc grania. I strasznie mnie to ujelo...
Swoja droga dziwie sie szefom Decci ze nie podpisali kontraktu z Beatlesami. Takie chocby Three Cool Cats - ile w tym nagraniu jest humoru, luzu, albo Money wspaniale zaspiewane przez Johna, czy nawet Besame Mucho ze wspanialym cha, cha bum! Musieli miec betonowe uszy, zeby sie na zespole nie poznac.
admin_joryk - N sie 25, 2002 9:07 pm
Zgadza sie. Jest kilka swietnych nagran.
Sa nagrania hamburskie (w tym Sheridan i Sylwester 1962).
Jest tzw. pierwsza plyta (Decca Tapes)
Sa nagrania dla BBC.
Tego w ogromnej wiekszosci nie znajdziemy w oficjalnej dyskografii, a sa tam rzeczywiscie doskonale kawalki. Praktycznie nie ma tam knotow. Sam miod. Osoby, ktore sledza razem ze mna muzyczna historie Beatlesow moga sie o tym przekonac. Ostatnio byly sesje z Tony Sheridanem. Niedlugo bedzie Decca Tapes, a potem noc sylwestrowa z Hamburga. Wszystko dobrej jakosci mp3.
dziwie sie szefom Decci ze nie podpisali kontraktu z Beatlesami
Noelka - Cz gru 10, 2009 9:38 pm
Dołączam się do tego tematu, bo jest wspomniane o wytwórni Decca. Zawsze znałam tą historyjkę, że Dick Rowe z wytwórni Decca odrzucając The Beatles powiedział Epsteinowi: "Zespoły gitarowe się kończą". A dzisiaj rano czytałam sobie wywiad z Billem Harrym i doznałam maleńkiego szoku. Przytoczę tę wypowiedź:
"Sam rozmawiałem z Dickiem, nigdy nie wypowiedział takich słów: 'zespoły gitarowe się kończą'. To kolejny wymysł Briana Epsteina. Prawda jest taka, że żadna wytwórnia nie chciała podpisać kontraktu z Beatlesami. Ludzie robili sobie żarty z Epsteina, że był takim nieudacznikiem. Decca wysłała swojego asystenta Mike'a Smitha do Liverpoolu aby spotkać się z zespołem. W tamtych czasach, to było niespotykane. Mike zaprosił ich na nagranie do Londynu. Smith był zadowolony z występu i powiedział, że zamierza z nimi podpisać kontrakt. Wszyscy byli podekscytowani. Tak naprawdę Dick Rowe nigdy nie odrzucił The Beatles, tę decyzję pozostawił Smithowi. Co się stało właściwie? Otóż tego samego dnia Smith przesłuchiwał jeszcze jedną grupę: Brian Poole and the Tremeloes. Wtedy Rowe powiedział Mike'owi: <Możesz wybrać tylko jedną grupę>. Oba zespoły na przesłuchaniu wypadły dobrze. A ponieważ Brian Poole and the Tremeloes byli grupą lokalną, tak więc Mike zdecydował, że będzie łatwiej mu się kontaktować z grupą, która mieszka bliżej studia. I tak wybrano Brian Poole and the Tremeloes.
Tak naprawdę George Martin nie chciał podpisać kontraktu z The Beatles. Stało się to przez przypadek i naciski z EMI. Alistair Taylor powiedział, że Brian prawie płakał, że George Martin nie odpowiadał na jego telefony. Epstein zadzwonił więc do EMI i powiedział, że jeśli nie zrobią przesłuchania z The Beatles, on spowoduje zatrzymanie sprzedaży płyt EMI we wszystkich sklepach.
George Martin nie przepadał za rockiem i wcale nie był zainteresowany rockową grupą. Tak naprawdę Epstein zaszantażował Martina, aby wziął chłopaków na przesłuchanie. Podczas sesji nagraniowej nie uczestniczył Martin, tylko jego asystent Ron Richards, który miał być początkowo ich producentem. Dopiero kiedy Beatlesi zaczęli grać swoje oryginalne numery, Richard zszedł po Martina."
Wersję Billa potwierdza Phillip Norman, natomiast oficjalny biograf Hunter Davies skłania się do wersji epsteinowskiej.
Niby nic takiego, jednakże dla mnie to rzuca inne światło na początki zespołu The Beatles.
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL